Blog całkowicie poświęcony Magdzie, bo bez Ciebie kochanie byłabym nikim.

wtorek, 26 lutego 2013

część siódma.



Kiedy siedziałam w domu, nie wiedziałam jak zając ręce, co robić, jak się czuć. Źle mi było, z tym że Fabian cały czas mnie utrzymywał. Że nie mogłam się przełamać i poszukać pracy.
Tego dnia powiedziałam sobie dość, więłam laptopa chłopaka i wpisałam wyszuiwaną frazę
Praca dla dziewczyny bez doświadczenia. Warszawa
Wyskoczyła kilka wartych uwagi ogłoszeń, kilka totalnie z innej planety, kilka równie śmiesznych.
Praca na magazynie, 2/2 1500 zł miesięcznie + ubezpieczenie zdrowotne.
Szukam pań w przedziale wiekowym 19-30 lat.
Potrzebne badanie sanepidu oraz dostępność w wyżej wymienionych godzinach pracy.
Numer kontaktowy: 888 888 888
CV wysyłać na adres qwertyuiop@o2.pl
Niewiele myśląc zaczęłam pisać swój życiorys, podałam jakże ważne informacje, ale o ostatniej pracy niewspomniałam nic. Pracy... dobre sobie
Wysłałam wiadomość e-mailem, zostało czekać dalej. Czułam się w pewien sposób z siebie dumna, że postawiłam na swoim, nie jestem ani jego kobietą, ani siostrą… więc nie może mnie utrzymywać.
CV przesłałam również w inne miejsca, liczmy na pozytywny odzew.
Kiedy spojrzałam tęsknie na zegarek, uderzyła mnie świadomość, że Fabian niebawem wróci z treningu, a ja siedzę w piżamie z jego komputerem na kolanach, a obiadu ani słychu ani widu.
Po względnym ogarnięciu samej siebie. Przeszłam do kuchni gdzie zaczęłam tłuc kotlety schabowe i obierać ziemniaki.
Gdy ziemniaki dochodziły we wrzątku, usłyszałam szczęk przekręcanych kluczy.
Stanęłam uśmiechnięta w drzwiach i gdy ujrzałam Fabiana rzuciłam mu się dosłownie na szyję.
Uśmiechnięty objął mnie silmymi ramionami i z łatwością znalazł drogę do moich ust.
-Mmmm.. takie powitanie to ja mogę mieć codziennie. Więc wyjdę jeszcze raz- ze śmiechem ruszył w stronę drzwi.
-Gdzie mi idziesz, nie skończyłam się przytulać- ponownie zatonęłam w jego ramionach napawając się jego bliskością, zapachem, głaskał mnie czule po głowie, i gdy pocałował mnie w jej czubek usłyszałam głośne chrząknięcie.
Wybita z rytmu spojrzałam za niego i stanęłam wbita w ziemię. To znaczy w panele.
Przede mną stał i patrzył z szerokim uśmiechem mężczyzna którego wiele razy widziałam w telewizji,  pan Wojciech Drzyzga we własnej osobie.
-Ee… no. Dzień dobry. – odsunęłam się od Fabiana, stając vis a vis z jego ojcem.
-Dzień dobry, a nawet bardzo dobry!- Wyciągnął ku mnie dłoń, a kiedy podałam mu swoją ucałową ją, ohoho tego się nie spodziewałam, zarumieniona spojrzałam wymownie na Drzyzgę juniora, który tylko z uśmiechem wzruszył ramionami.
-W takim razie zapraszam do stołu, zaraz będzie obiad.
Gdy weszłam do kuchni by odcedzić ziemniaki do uszu dotarły mnie strzępki męskiej rozmowy
-fajna nie ?- oh jak ja mu ten uśmieszek wybiję z zębami to żadna fanka nie będzie go chciała, ale zrobiło mi się ciepło na sercu,
 -miła, sympatyczna, czemu ją wcześniej ukrywałeś synu.
-oj tato.. –kiedy ubijałam ziemniaki czułam na sobie dwie pary oczu wpatrujących się w moją pracę.
-Fabian, bądź tak miły i wyjmij szklanki co ?
Gdy zdjęłam z ognia kotlety, rozłożyłam je na talerzach i nalałam do szklanek wody. Gdy podałam obiad, sama w końcu usiadłam i zaczęłam jeść.
Panowie rozmawiali o meczach, treningach, zagrywkach, po prostu o siatkówce, czyli całym ich zyciu.
Jak urzeczona słuchałam fabiana jak wypowiada się o tym sporcie, z taką miłością, uwielbieniem.
Spojrzałam w jego roześmiane oczy, w tym momencie spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko
-To dzieciaki, jak się poznaliście?- zakrztusiłam się ziemniakiem i zaczęłam kasłać, cóż niezbyt elegancko ale bywa.
-Ada pomogła mi… gdy, no wiesz… Anita mnie zdradziła. Spotkała mnie na ulicy, i zaprosiła do siebie, przenocowała, a później znosiła moje biadolenie. W zasadzie, pomogła mi w całej krasie
-nie bałaś się brać nieznajomą osobę ze sobą do domu? –pyta patrząc niedowierzająco
-Widzi pan to chuchro? To co że wysoki, on nawet muchy nie potrafiłby zabić. – gdy wypowiadam te słowa, ojciec Fabiana wybucha gromkim śmiechem a owy chłopak napompowuje policzki, przez co wygląda jak chomik. Pod stołem łapię jego rękę, i ściskam, kontynuuję głaszcząc  ją kciukiem, - poza tym, od niego bije po prostu… fabianowatość. Taki ciepły misiek, i to pozwoliło mi zaprosić go do siebie. – czuję jak ściska delikatnie moją rękę. Patrzę mu w oczy i widzę uczucie. Wielkie, tylko dla mnie. Dla nikogo innego.
-Ah ta młodość. Właściwie przyjechałem aby zaprosić Fabiana, ale w takim wypadku i ciebie Adrianno na urodziny.
-Oh. –kolejny wydatek, niemam sukienki.. cóż wymyśli się coś…
-Jasne tato, będziemy.
-Dobrze, Ado, dziękuję za naprawdę domowy posiłek, ale teraz musze lecieć, co aby Jasia nie wpadła w szał, gdzie się szlajam. No więc synku, cieszę się z twojego szczęścia i dbaj o tą kobietkę. –Uścisnął jego dłoń, a mnie po prostu przytulił, aż się miło robi na sercu. Kiedy Senior wyszedł spojrzałam na fabiana zabójczym wzrokiem
-Drzyzga!
-No kochanie, nie wiedziałem, że przyjedzie, w zasadzie mieszają niedaleko, ale wiesz… Nigdy ni ebyło bez zapowiedzi, spotkałem go na klatce, nie wchodził, bo myślał że nikogo nie ma. Ale powiem… przywitanie… było niesamowite! Będą mieć o czym plotkować.
-Kto?-pytam zduszony głosem
-Moi rodzice. Mama zapewne za jakąś godzinkę zadzwoni, przeprowadzi wywiad środowiskowy i będzie chciała przyjechać. Ja już ją znam. Chodź siądziemy sobie-ciągnie mnie na kanapę, przez co ląduję na jego kolanach
-Nie jest ci ciężko ?
-Kochanie? Proszę cię, więcej na siłowni podnoszę. – mruknął wtulając się w zagłębie szyi.
Wie jak to uwielbiam, wie jak na mnie to działa.
-Wysłałam CV do kilku firm. Może znajdę jakąś pracę
-Aduś no! Mówiłem, że nie musisz-wiedziałam, że tak będzie…
-Drzyzga! Taki pewny jesteś? Dobrze to idź do sklepu kup mi 3 paczki tamponów, z 5 pisemek dla kobiet, najlepiej cosmopolitan i avanti, jakieś babskie pierdółki w  postaci lakieru… albo nie. Bo pomyślą, że jesteś uczynnym partnerem i staniesz się łakomym kąskiem. Będziesz mieć brzydką Adę. Ot co.
-Zazdrosna?- mruknął z uśmiechem
-Ja? O co niby ? – szeptam całując go delikatnie. Uwielbiam strukturę jego ust. Są tak… idealnie dopasowane do moich, a ten lekki zarost dodaje uroku…
-Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie kochanie.
Niby już to słyszałam, niby wiem co się działało po tym, ale…jestem nieprzyzwyczajona do takich wyznań. Zarumieniona schowałam głowę w jego ramiona mocno się wtulając.
-Tak bardzo, bardzo… i nie pozwolę ci odejść. Chociażby miało by tu być twoje więzienie. Nie pozwolę.
Wyciszyłam się i wsłuchałam w rytm bicia jego, mojego serca… Usnęłam

Obudził mnie śmiech mojego faceta, mojego? Mniejsza.
-Tak mamo, będziemy na sto procent! Tak, tak, na tysiąc nawet, ja ciebie też.
-mamusia? –spytałam siadając wygodniej
-Oczywiście, mówiłem ze tak będzie, no kto jest medium?
-Na pewno nie ty! Sprzątaj po obiedzie, ja idę się ogarnąć.
-Kobiety.
Weszłam do łazienki, w zasadzie to wleciałam, potknęłam się o stertę brudnych ubrań Fabiana.
-Fabian! – wydarłam się z łazienki, po chwili przyszedł ze skulony, śmiesznie to wyglądało, jednak mi do śmiechu nie było. –Kochanie, ja rozumiem. Zmęczony, wręcz styrany. Ale na litość boską. Dlaczego nie wrzucisz ich do kosza albo od razu do pralki, tylko przy samym wejściu, chcesz zebym się zabiła, czy co? Wkładaj to już do pralki, i nastawiaj pranie, ja nie będę tego sprzątać. – wychodzę zła z toalety dając mu miejsce do popisu. Załamana patrzę i patrzę. Po całym mieszkaniu leżą porozrzucane ubrania, nakolanniki, ręczniki. Wiem co będziemy dziś robić.
-Już, pralka włączona. – staje dumny, jednak gdy widzi moją minę, jego uśmieszek niknie z ust – co kombinujesz ?
-Sprzątamy, dziś, teraz, już. -podwijam rękawy i parskam śmiechem widząc zdezorientowaną minę siatkarza- no co, mieszkasz z kobietą. Myślisz, że podoba mi się ten bajzel?
-No nie..
W trakcie gdy chłopak przebiera się w wygodniejsze ciuchy podchodzę do szafki skąd wyciągam płyny do mycia, szmatki, miotłę i odkurzacz.
-Co mam robić?- pyta patrząc zdziwiony
-Pozbieraj swoje rzeczy, poukładaj je stertami, a później włączymy pranie. Ja powycieram kurze, bo na mycie okien już jest za późno, jutro to zrobię, ale dziś odsyfiamy dom!
Chodzi po mieszkaniu z miną cierpiętnika i aż chce mi się śmiać, gdy na niego patrzę. Ściągam po kolei każde zdjęcie, pamiątkę, medale, puchary, wycieram je i odkładam na miejsce. Przecieram telewizor i szafki.
Przechodzę do łazienki gdzie patrzę załamana, dwie kupki, dwie wierze. Dwie sterty brudnych ubrań, ręczników bielizny leżą na posadce czekając na wypranie. Fabian patrzy na mnie przepraszającym wzrokiem, całuję go przelotnie wyganiając z łazienki, myję prysznic, wannę, toaletę. Przecieram glazurę, wycieram szafkę nad lustrem.
Następnie kuchnia, i mieszkanie jest względnie posprzątane.
-Kochanie, nie ma nic w lodówce.
-Ubieraj się, idziemy na zakupy! – zacieram ręce, gdyż nie ma nic lepszego niż zakupy, to nic że nie ciuchów. Lubię robić coś dla kogoś. No i dla mnie
Przechodzę do swojego pokoju, wyciągam z szafki dżinsy, niebieską tunikę, rozczesuję roztrzepane włosy, delikatnie się maluję i wychodzę.
-Jestem gotowa!
-Ja już też- ubrany w czarne spodnie, zieloną koszulę i białe conwersy wygląda jak ciacho. Moje ciacho
-no wiesz. Przecież ze twoje. –powiedziałam to na głos? Całuję go delikatnie, widzę, że ma ochotę na więcej, więc odsuwam się na bezpieczną odległość. Zakładam skórę, buty na lekkim obcasie i wychodzimy trzymając się za ręce.
Wsiadamy do czarnego mercedesa chłopaka, zapinam pasy i ruszamy ku TESCO. Dłoń chłopaka zalega na moim kolanie, zabiera ją tylko aby zmienić biegi. Za każdym razem zerkam na niego.
To ciacho jest moje. I kocham go. I to bardzo.
Kiedy stajemy pod supermarketem wysiadamy, lapie mnie za rękę i wchodzimy.
Kierujemy się ku zakupom. Serki, serunie, masło, mleko, chleb, warzywa polecane przez Makłowicza, słodycze, woda. Kiedy staję przy kasie, zauważam kilka paczek prezerwatyw. Nawet nie wiem kiedy je dorzucił. Patrzę znacząco na Drzyzgę gdy ten z szarmanckim uśmiechem stwierdza, że się przydadzą. Gdy nadchodzi nasza kolej zarumieniona patrzę na starszą panią, która kasuje owe gumki. Pakuję je do torebki czerwona niczym burak.
Przechodzimy jeszcze do ciastkarni gdzie kupujemy duży kawałek makowca, gdyż nachodzi nas ochota na słodkie.
W jednej ręce dzierżąc całe zakupy w drugiej moją dłoń Fabian idzie uśmiechając się po swojemu, zagryzam wargę, marząc by dowiedzieć się co przechodzi mu przez głowę.
Wkłada zakupy do bagażnika i otwiera mi drzwi.
Po dziesięciu minutach zajeżdżamy pod dom, pomaga mu biorąc lżejsze siatki i otwieram drzwi.
Rozpakowując siatki czuję dłonie na biodrach.
-Fabian,..
-Poczekają, chodź. Siada na kanapie a ja siadam na nim okrakiem.
-Hmm? –zagryza wargę patrząc mi na usta, wiem co ma na myśli. Przybliżam usta do jego. Nastawia się , czekając na pocałunek. Przybliżam się do niego jeszcze bliżej, przesuwam językiem po jego wardze, niczym zgłodniały, wpija mi się w wargi. 
-Zakupy- szepczą podniecona jak nigdy
-chyba gumki, poczekaj.- uśmiecha się w ten swój sposób, gdy jest napalony i wychodzi do jadalni,  gdzie leżały owe prezerwatywy i po chwili znalazł się tuż obok mnie.
Coś wydaje mi się, że nie położę się dziś spać spokojnie…


Szit szit szit.
Badziewie badziewiem.
Wybaczcie.
Czuję się źle, fizycznie, bo psychicznie nawet nawet nie jest źle.
Po raz kolejny NFZ okazuje się pomyłką, więc lepiej nie chorować, nie umawiać się na operacje, w ogóle najlepiej nie żyć. !
Idę farbować kłaczki. Witaj słodkie kapuczino!

czwartek, 14 lutego 2013

część szósta (18+)



Wiedzielibyście jak zareagować widzac waszą sympatię, byłego klienta i nieznanego osobnika w jednym pokoju razem?
Ja też nie wiedziałam, spanikowałam? Zdecydowanie.
Stanęłam w drzwiach mierząc i będąc mierzoną. Dziwnie się czułam, wiedząc że kocham kogoś, ale to bliższe kontakty miałam z kimś kto dla ukochanej osoby jest przyjacielem, a dla mnie był… nikim.
Stałam i patrzyłam, oczekiwałam jakiegoś ruchu z ich strony, zerkałam znacząco na Fabiana, jednak i jego napięcie wypełniło po uszy.
Poczułam zbiegające się łzy w oczach, zaczęłam nerwowo zaciskać powieki. Wycofałam się z salony i weszłam do przestronnej kuchni, nie to co u mnie.
Szukałam herbaty, czegokolwiek, znalazłam jedynie jakieś białko i te siatkarskie proszki na wzmocnienie.
-Druga szafka, koło okapu.- usłyszałam głos, który przeszył mnie po stokroć mocniej niż kiedykolwiek – spójrz na mnie
Odważyłam się, spojrzałam.  Jego wzrok był przepełniony kpiną, oszczerstwem i czymś, czego nie mogłam zidentyfikować. Skrępowana sytuacją zaczęłam robić upragnioną herbatę. Nerwowo ściskałam w dłoni saszetkę z naparem.
-Udało ci się, nie powiem. Ciekawe czy Fabian zna nasze sekrety co? Jaka jesteś w łóżku, jaka ostra
-Przestań- krzykęłam  na tyle cicho, aby usłyszał
-Dziwnie brzmi to w twoich ustach, zawsze było więcej, mocniej. Pamiętasz?
Poczułam wypływające łzy spod zaciśniętych powiek, usłyszałam jego szyderczy śmiech, bo czym dla niego są łzy dziwki…
 Wyszedł z kuchni, gdzie zostałam sama ze swoim problemem, usiadłam przy stole i wybuchnęłam płaczem, po chwili w pomieszczeniu znalazł się Fabian, który od razu mnie przytulił a  ja na tyle na ile mogłam, wtuliłam się w niego niczym dziecko w ojca.
Usłyszałam trzask drzwi, jednak w progu stanęła wysoka postać
-Nie przejmuj się tym gburem. Maks jestem
Odkleiwszy się od Drzyzgi, wytarłam niechlujnie dłonią łzy i uścisnęłam wyciągniętą rękę siatkarza
-Ada
Przeszliśmy do salonu, gdzie na stole leżały jakieś czekoladki i butelka wina. Uśmiechnęłam się niepewnie, i opuściłam mężczyzn pod pretekstem poprawienia wyglądu, na co przystali ze śmiechem.
Wchodząc do sypialni dla gości, gdzie aktualnie spałam zaciągnęłam się zapachem, mieszanka perfum moich i Fabiana, świeżości pościeli i odświeżacza powietrza, tego domu, tego mężczyzny. Sięgnęłam  po waciki i starłam rozmazane resztki tuszu, poprawiłam to co musiałam i zeszłam na dół.
-Jesteś pewny, że tego chcesz?-kiedy to usłyszałam przystanęłam przy drzwiach, wiem że nie ładnie, jednak ciekawość wygrała.
-Jestem, jestem cholernie pewny, kurde Maks, ona jest niesamowita, taka mieszanka wybuchowa, wiem kim była, co robiła, i wiem, że ty też wiesz. Ale nie potrafię, nie wiem, nie chcę się od nie izolować. Pomogła mi wtedy gdy potrzebowałem tego najbardziej, była ze mną, nie unikała mnie zachowywała się w stosunku do mnie jak do zwykłego człowieka, nie z wyższością… Jako mnie Fabiana, zwykłego Fabiana.
-Stary… ale ona była… no wiesz, dziwką.
-była, nie pozwolę jej wrócić do tego, już nigdy. Nie wiem czemu tak jest, po prostu.
-nie powiem, miła się wydaje, ale nie uważasz, że to za szybko?
-Jezu jakbym Adę słyszał, nie wiem, nie uważam. Nie myślę, kłuję żelazo puki gorące. Nie chcę jej stracić, bo możliwe że sam się w niej zatraciłem. W jej… w jej dobroci, takiej prawdziwej.
Serce stanęło mi w piersi, zawirowało w głowie, postanowiłam, że wystarczy tylu niusów dnia dzisiejszego więc weszłam do pokoju jakby nigdy nic.
-Już? Piękna, poprawiona?
-No nie widać?
Fabian poszedł po kieliszki do wina, które przyniósł Maks i rozlał je dla naszej trójki.
-Wiem, że wiesz, ale proszę, nie poruszajmy tego tematu, sama się Fabianowi dziwię – spojrzałam na siatkarza z czułością, na co złapał mnie za rękę i szeroko się uśmiechnął.
-Oczywiście, więc jesteś z Koszalina tak ?
-Tak, niestety nie ma tam w sumie klubów siatkarskich, za to koszykówka i piłka nożna
Rozwinęłam swoją wypowiedź, mimowolnie uśmiechając się na wzmiankę o moim mieście, o spędzonych tam cudownych chwilach, o setkach meczy, na które szło się z wielką ekipą i zdzierało się gardło wołając ‘AZS AZS’
Opowiadałam to co przyszło mi na myśl, o spalonym gimnazjum kilka kilometrów ode mnie, na co chłopcy zaczęli się smucić, że to jest nie fair, że oni też by chcieli aby ich ‘buda’ spłonęła do cna.
O tym jak uciekałam z domu, nie mogąc nocować u koleżanki… o wszystkim.
Słuchali mnie, widziałam na ich oczach rozmarzenie, oni nie spędzili tak okresu dojrzewania. Szkoła, dom, trening…
Kiedy wybiła godzina 23 Maks zreflektował się, przeprosił podziękował za gościnę i zaczął się ubierać. Zapowiedział, że wpadnie niebawem z dziewczyną, co abym mogła kogoś poznać, z kimś się dogadać, jak oni będą oglądać mecze Ligii Mistrzów. No cóż. Nie wiem co oni w tej piłce widzą, ale dobrze…
Fabian puścił mnie pierwszą do łazienki, sam pozbierał lampki i papierki od ciastek czy cukierków.
Kiedy weszłam do nalanej ciepłej wody do wanny, odprężyłam się maksymalnie. Odeszło każde zło, a gdy wzięłam żel pod prysznic mężczyzny, i zaczęłam chłonąć jego zapach, rozmarzyłam się na amen.
Wychodząc z wanny zostawiałam mokre ślady na zielonych kafelkach, opatuliłam się puchowym ręcznikiem i zaczęłam myć zęby.
-Ada, mogę? Zesikam się…
Zaśmiałam się i ze szczoteczką w ustach otworzyłam drzwi, i wyszłam na korytarz, Drzyzga wleciał jak strzała i już po chwili słyszałam głośny jęk zadowolenia, ulgi. Uśmiechnęłam się tak aby piana nie wyleciała mi z ust. Po umyciu rąk przez Drzyzgę, weszłam do łazienki i stanęłam tuż obok niego koło zlewu. Stanął tuż obok mnie i przytulił się do pleców
-Nie wiesz nawet jak kręci mnie to wiedząc, że pod tym ręcznikiem nie masz nic na sobie. – szepnął zmysłowo do ucha, ucałował w szyję i tyle go widziałam. A ja stałam i patrzyłam na zarumienioną twarz w lustrze. Wypłukałam usta, i ochlapałam twarz zimną wodą, jednak nic nie pomogło. Przebrałam się w piżamę, składającą się z męskich bokserek i czarnej koszulki.
Wytarłam podłogę, i wyszłam zamykając cicho drzwi. Zapukałam do pokoju chłopaka, co aby poinformować go o wolnej toalecie. Ten jednak leżał na wznak na łóżku, więc podeszłam lekko pukając go w ramię.
-Fabian, Faaaaabiaaaaan, idź się umyj, śmierdzisz alkoholem.
Przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie chciwym wzrokiem.
Pociągnął mnie do siebie i po porostu pocałował. Usiadłam na nim, wodziłam rękoma po jego torsie, oddając pocałunki, nawet nie przeszkadzało mi że czułam wino, zapomniałam o tym.
Poczułam jego ręce na plecach, spotkanie zimnych dłoni z rozgrzanymi plecami… Poczułam jak przekręca się i po chwili znalazłam się na dole.  Ujął moją twarz w ręce i pocałował mnie tak jak nikt nigdy… Motyle w moim brzuchu zaczęły żyć własnym życiem, zarzuciłam ręce na kark, bawiąc się kosmykami włosów…
Moja czysta i góra piżamy znalazła się na podłodze…
Kiedy poczułam usta na szyi z ust wyrwał mi się jęk, aż sama się sobie zdziwiłam
-Dobrze, to idę się myć- cmoknął mnie przelotnie w usta i zaczął się zbierać.
-DRZYZGA!!! – spojrzałam na niego zamglonym z podniecenia wzrokiem, wiedziałam że świdruje moje ciało wiedział, że ja świdruję jego, jeszcze ubrane.
-No co kochanie? – mruknął pochylając się nade mną. Pociągnęłam go szybkim ruchem do siebie wpijając się w rozgrzane usta.
Jak w amoku, zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania, jego dłonie błądziły po całym moim ciele, wprawiając mnie w stan totalnej podniety.
Odepchnął mnie delikatnie, każąc się położyć i zamknąć oczy.
Zrobiłam to co kazał, poczułam jak rozchyla mi nogi, czekałam tylko na to kiedy we mnie wejdzie, jak wypełni mnie sobą. Jednak.. poczułam jego dłoń na tym miejscu, a po chwili dołączył mokry język siatkarza, który doprowadzał mnie do apogeum. Nie przejmowałam się ludźmi, którzy mogli usłyszeć nasze zabawy, nie przejmowałam się niczym. Nie zaciskałam ust z rozkoszy, wręcz…
Poczułam, że przerwał, już miałam krzyczeć, by nie przerywał, kiedy poczułam jak wchodzi we mnie jednym szybkim ruchem. Jęk który wyrwał mi się z ust do tej pory świszczy mi w uchu…
 Poruszaliśmy się w jednym takcie, w rytmie naszych serc, jęków, i wyznań rozkoszy.
Jak w karmie, dawałam i odbierałam rozkosz płynącą prosto z serca. Kiedy zwiększył tępo, momentami brakowało mi tchu, nie wiedziałam jak się zachować, nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa. Nagle poczułam coś, co zalało mnie od góry do dołu, wygięłam się w idealny łuk i wtuliłam się w niego szepcąc cicho jego imię. Kilka szybkich i głębokich ruchów mężczyzny, i on opadł na moje piersi sapiąc głośno…
-Ja… to.. ja.. wiesz.., Teraz, to chodź się myć kochanie…- wymruczał, biorąc mnie na ręce, kiedy protestowałam mówiąc, że jest mi zbyt dobrze by wstawać.
Nalał sobie wody do wanny a ja weszłam pod prysznic, chodź pierwszy raz w życiu nie chciałam. Kiedy puściłam wodę, poczułam znowu jego ręce na sobie.
-Umyć ci plecki kochanie?-Odwróciłam się do niego, patrząc mu prosto w oczy.
-Fabian, wiesz. Ja.. Kocham cię. – zamknęłam oczy nie wiedząc jak się zachować, ale gdy poczułam jak mnie do siebie przytula i szepce wprost do ucha, wywołując u mnie miękkie kolana że też mnie kocha, nie wiedziałam jak się zachować.
Wygoniłam go pod pretekstem umycia się, jednak kiedy wszedł do wanny a ja zostałam sama pod prysznicem, wybuchnęłam cichym płaczem, emocje które przepełniały mnie od środka zostały uwolnione. Odważyłam się powiedzieć to co czuję, to co mnie zżerało… powiedziałam, i jestem z siebie dumna.
Namydliłam się i podniosłam głowę do góry, letnia woda ukoiła moje myśli, i spłukała mydliny.
Wyszłam, ponownie zostawiając mokre ślady na posadzce, opatuliłam się ręcznikiem i podeszłam do leżącego w wannie Fabiana.
-Ej. Nie śpij… - otworzył zaspane oczy i spojrzał rozmarzonym wzrokiem.
-Już wychodzę.- podałam mu ręczniki i wyszliśmy z łazienki. A co mi tam sprzątnie się jutro.
Kiedy miałam już iść w stronę ‘swojej’ sypialni, pociągnął mnie za rękę. Spojrzałam zdziwiona na niego
-No co, myślisz ze po tym jakże cudownym wyznaniu wspólnej miłości pozwolę ci spać tak daleko od siebie?
Uśmiechnęłam się, kiedy weszliśmy do pokoju, narzuciłam na siebie leżącą tuż obok drzwi bokserkę, i moje szorty do spania.
Poprosiłam go jeszcze o prześcieradło, co abyśmy mogli je zmienić, podał mi materiał i sam z drugiej strony założył nowe.
Położyłam się na jednej części wielkiego łóżka, czekając na mojego Fabiana, który paradował po pokoju w czerwonych idealnie dopasowanych bokserkach szukając telefonu.
Kiedy go znalazł położył się obok, przyciągnął mnie do siebie. Położyłam głowę na jego klacie, którą zaczęłam delikatnie głaskać
-Nie rób tego kochanie- wypowiedział cicho, zachrypniętym głosem
-Spojrzałam na niego zdziwiona, i gdy zarzuciłam nogę na jego nogi, poczułam powód.
-oj Fabian, oj kochanie. Pocałowałam go delikatnie, i niby nie specjalnie dotknęłam jego męskości kolanem.
-Ada… bo wezmę cię znowu tu i teraz!
Odsunęłam się na bezpieczną odległości, wiedząc że ma jutro z rana trening, i musi się wyspać.
Pocałowałam go ostatni raz wtulając się w jego ramie…
Odczekałam kilka minut w kompletnej ciszy, i poczułam szarpnięcie i znalazłam się na dole.
-Nie potrafię, nie potrafię się opanować jak jesteś obok.
Pocałował mnie ponownie zrzucając odzienie. Bez zbędnych ceregieli wszedł we mnie jednym prostym, szybkim ruchem wprawiając mnie w totalną dekoncentrację. Jęki odbijały się od ściany do ściany, nasze ciała idealnie współgrały ze sobą, wbiłam paznokcie w jego plecy czując zbliżającą się rozkosz i spełnienie. Jego szybkie ruchy powodowały, że wariuję, czując zbliżające się spełnienie rozchyliłam nogi jeszcze bardziej, jakbym prosiła o więcej, wpiłam się w spierzchnięte usta mężczyzny.
W jednym momencie, jęk odbił się z moich ust do jego. Czułam pulsowanie całego ciała, całej swojej emocjonalnej osoby.
Opadłam zmęczona na poduszki, ledwo łapiąc oddech. Położył się tuż obok mnie, przyciągając do siebie oparł głowę na moich piersiach i wsłuchiwał się nierówny rytm mojego serca.
-Tak bardzo cię kocham, że nie pozwolę ci nigdy kochanie odejść. Nigdy nigdy…
 Ucałowałam jego czoło, jednak i to mu było za mało. Podniósł się i na oparł na łokciach. Pocałował mnie po raz ostatni. Nadzi, wplątani w swoje ciała usnęliśmy rozpamiętując totalną rozkosz.
]Kiedy wstałam rano, poczułam, że w łóżku leżę sama.
Z kuchni dochodziły dźwięki świadczące że Fabian próbuje zrobić śniadanie. Zarzuciłam na siebie jego koszulkę, która równie dobrze mogłaby robić mi za sukienkę, nie ubierając bielizny zeszłam na dół.
Stałam i patrzyłam na wpół rozebranego siatkarza, wymachiwał tyłkiem odzianym w czerwone bokserki i nucił jakąś melodię, bliżej znaną tylko jemu.
Kiedy odwrócił się i ujrzał mnie w swojej koszulce uśmiech wstąpił mu na usta i równie tanecznym krokiem podszedł do mnie całując mnie lekko.
-Kochanie.. czy ty.. nie masz.. – spytał bo nieświadomie złapał mnie za pośladki, przyciągając do siebie.
-No, tak się zdarzyło. A co ? – uśmiechnęłam się  popychając go na krzesło i sama usiadła na nim okrakiem co spowodowało przeciągły jęk mężczyzny
-Ada, bo ja no.. kochanie nie rób mi tego.. -Starał się nie patrzeć na mnie zamykał oczy- zaraz mam trening.. a ja pójdę z miękkimi nogami.. i nie zagram, Ada.. ohh.. no przestań.
-Przecież nic nie robię, tylko siedzę. – cmoknęłam go w usta, i zeszłam z jego kolan, Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc, nabrzmiałą męskość cisnącą się w bieliźnie.
Niby nie specjalnie, niby specjalnie, przejechałam ręką po owej męskości wywołując jęk, warkot czy skomlenie z ust siatkarza.
-dobrze, już będę grzeczna, co zrobiłeś na śniadanie ? – podał mi pysznie zaparzoną kawę, jajecznicę a sam poszedł się ubrać.
Kiedy jadłam tak pyszne śniadanie, rozmyślałam, jaka ja jednak jestem teraz szczęśliwa. Nie przejmowałam się niczym.
-Kochanie, widziałaś moje plecy?
-Plecy? Nie..
Weszłam do salonu gdzie Fabian przyglądał się w wielkim lustrze
Na jego plecach, były ślady od moich paznokci, długie czerwone krechy…
-oh, przepraszam… - ucałowałam zagłębie między łopatką ja szyją mężczyzny.
-Nic się nie stało, daj spokój, będą mi zazdrościć!
Klepnęłam go lekko w ramie i pośpieszyłam na zbliżający się trening
Ubrał się, ucałował przelotnie w między czasie łapiąc kanapkę z blatu i wyleciał.
A ja zajęłam się doprowadzeniem mieszkania do stanu używalności po wczorajszych frywolnych aktach…
JESTEM SZCZĘŚLIWA.. cholernie..


Rozdział oczywiście 18+
Wasza wiedzma się zakochała, niestety nieszczęśliwie.. ale zakochała.
Nic tylko upić się z mojej głupoty,
Wiem, kochanie co o nim myśli, ale serce głupie gdy się uprze…
 Nie potrafię ogarnąć siebie samej, a jego to tym bardziej. Jestem rozdygotana emocjonalnie co rozbija mnie psychicznie. Mam dość. Za za niecałe 2 godziny na rehabilitacje,… brawo wiedźma, brawo..



http://www.facebook.com/photo.php?fbid=309214389181056&set=a.309214335847728.49881.218525824916580&type=3&theater  Lubimy ?:D

czwartek, 7 lutego 2013

Witam, wasza wiedźma jest przeszczęśliwą osobą na świecie, aczkolwiek, Bartosz Kurek w swoim konkursie, wybrał moje zdjęcie- 28 zdjęć z 1000!!!!!
Nie byłam jakoś przekonana, że wygram, ale sms od mojej Madzi nad ranem spowodował bliskie spotkanie z podłogą, i jakże zacnego siniaka na pupie.
Ale reasumując,  mam do Was, kochane dziewczyny prośbę. Nawet jeśli się dostałam,  głupie jest to, że wygraną ma zapewnić ilość LIKE IT.
Aczkolwiek, mam mało znajomych, więc proszę Was tu i teraz, zaraz podam linka do zdjęcia, czy mogłybyście się ujawnić i po pprostu wcisnąć LIKE?
Pomożecie mi w moim małym marzeniu?
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=309214389181056&set=a.309214335847728.49881.218525824916580&type=1&permPage=1