Blog całkowicie poświęcony Magdzie, bo bez Ciebie kochanie byłabym nikim.

środa, 30 stycznia 2013

część piąta



Kiedy stanęłam przed domem nie wiedziałam co zrobić.
Telefon się urywał, była szefowa, Drzyzga…  łzy cisnęły się do oczu, starałam się być twarda nie płakać… jednak gdy zapukałam do drzwi i ujrzałam moją mamę, rozpłakałam się jak dziecko.
Weszłam do środka, usiadłyśmy w salonie, opowiedziałam jej wszystko, od początku do końca
Widziałam zawiedzenie na jej twarzy, ból w oczach, obrzydzenie.
Wyszła do kuchni po herbatę, a ja siedziałam w pokoju i płakałam…
Telefon ponownie się rozdzwonił, nie patrząc kto dzwoni odebrałam
-Ada. Gdzie ty jesteś?- Fabian, od razu poznałam jego głos…
-Nie ma mnie, zapomnij o mnie.- wyszeptałam dławiąc się łzami.
-Gdzie jesteś
Wyszeptałam ‘w Koszalinie’ rozłączyłam się i ponownie wybuchnęłam dzikim płaczem.
Spojrzałam w stronę stojącej matki, stała i patrzyła na mnie tym czułym wzrokiem, usiadła tuż obok mnie i przytuliła, tak po mamusiowemu.
Powiedziała, że damy sobie radę, żebym teraz poszła się umyć i przespać. Zrobiłam tak jak chciała. Ten jeden raz…
Stojąc przez lustrem w niewielkiej łazience nie wiedziałam co się dzieje, rozbierałam się marząc o tym aby to był tylko sen, aby to się nie działo naprawdę.
Ciepła woda nie ukoiła moich myśli, położyłam się w wannie i myślałam co on robi, co myśli. Myślałam o Fabianie, bo wiem, teraz już to wiem, zakochałam się w Drzyzdze.

Kobieta siedziała w kuchni, niedowierzając w zaistniałą sytuację, schowała twarz w dłonie i załkała. Ile ona musiała poświęcić, jak się czuć, jak długo kłamać…
Weszła po cichu do pokoju córki, podeszła do leżącej na łóżku dziewczyny, gdy zorientowała się że śpi, przykryła jej wątłe ciało kocem, delikatnie zamknęła drzwi. Zeszła do salonu, gdzie wszystko wyszło na jaw. Spojrzała w stronę wibrującego telefonu na stoliku. Uśmiechnęła się na widok zdjęcia przystojnego mężczyzny i odebrała.

Kiedy się przebudziła w kuchni już wrzało. Zrezygnowana wykopała się spod koca i zeszła na dół.
Nieogarnięta, w wyciągniętej koszulce, w kapciach weszła do kuchni trąc oczy. Kiedy stanęła w pomieszczeniu oparła się o framugę, co rusz zamykała oczy, patrząc z niedowierzaniem na siedzącego przy stole mężczyznę…
-Cześć. – jego głos wibrował jej w głowie, przewiercał cały umysł, ręce drżały, czuła że nogi jej miękną. Kucnęła tuż przy drzwiach i oddychała głęboko.
Fabian, jej Fabian…
Poczuła rękę na ramienu, spojrzała do góru, kucał tuż przed nią. Usłyszała jak drzwi od kuchni zamykają się,
Była w potrzasku.
-powiedz mi dlaczego jeśli wiem, całą prawdę nie potrafię zapomnieć o tobie i odizolować się od Ciebie.
- nie wiem, nie mam pojęcia, ale czuję to samo, nie potrafię o tobie zapomnieć.
-wróć ze mną do Warszawy, damy sobie radę.
-ale jak. Nawet nie będę mogła wyjść z tobą na mecz – spojrzałam mu prosto w oczy, wiedział o co mi chodzi.
-Kim ty się przejmujesz, Krzyśkiem? Wyjaśniliśmy sobie wszystko do końca.
-Spokojnie?
-Nie obyło się od krzyków… kiedy zaczął wypominać… no wiesz o czym.
Domyslilam się, wspomniał o naszych wyuzdanych spotkaniach.
-Fabian, dla mnie to nic nie znaczyło- rozpłakałam się.
-domyślam się, kontakt, klient… przepraszam nie mogę. – usiadł obok mnie i przytulił do siebie z całych sił.-zależy mi na tobie, jednak strasznie mnie zraniłaś, nie… nie miałaś obowiązku mi nic mówić. Wróć ze mną damy sobie radę. Damy radę, słyszysz?
-Damy ?- spojrzałam na niego zapłakanym wzrokiem
-damy.
Przytuliłam go mocno, naprawdę coś do niego czuję. Zakochałam się, to jest pewne.
Spakowałam się w szybkim tempie, uściskałam mamę, najmocniej jak potrafiłam, ruszyliśmy do Warszawy.

Jadąc nie odzywaliśmy się za wiele, wiedziałam, że bije się z myślami, czy dobrze zrobił, jednak kiedy złapał mnie za dłoń, i uśmiechnął się w tym swoim stylu, wszelkie obiekcje odeszły jak ręką odjął.
Podwiózł mnie pod dom, uśmiechnęłam się do niego., poszedł ze mną na górę z wyjętą torbą z bagażnika.
Jakie było moje zdziwienie, gdy kazał mi się pakować?
-No co? Nie będę siedział jak trusia w tej klitce. Pakuj się kochanie.
 Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie…
Serce zabiło mi mocniej i to, to dało mi napędu, podobnie jak w domu, spakowałam się w chwilę,
Ciuchy, kosmetyki, maszynka do golenia, szczoteczka.
Idąc ciągnęłam wypakowaną torbę Fabiana po ziemi.
-Dlaczego nie zawołałaś mnie, pomógłbym ci, Aduś…
Spojrzałam na niego rozmarzonym wzrokiem, jedną ręką podniósł mój bagaż, drugą złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Wiesz, że nie pozwolę ci wrócić do dawnej pracy.-szepnął mi we włosy.
-Wiem. –chciałam mu wyznać to co czuję, jednak wiem, że mogłoby to dziwnie zabrzmieć… biłam się sama ze sobą. Wiedziałam że ta chwila nadejdzie, nie będę potrafiła grać przed nim braku uczuć.
Dłoń w dłoń, wyszliśmy z mojego mieszkania.
Kiedy wpakował torby do samochodu, chwilę staliśmy przed blokiem
-Nie pozwolę ci wrócić do tamtej pracy, nie pozwolę ci odejść. Wiesz o tym prawda?
-Wiem, Fabian… - zacięłam się, jak zwykle… nie potrafię mówić o uczuciach, - dziękuję. Bardzo…
Wtuliłam się w rozchylone ramiona, zaciągnęłam się jego perfumami. Poczułam bicie jego serca.
Poczułam MIŁOŚĆ.
Prawdziwą.
Pocałował mnie w czubek głowy, jak to miał w zwyczaju, ot
 Otworzył drzwi, ponownie ruszyliśmy w drogę. Po niecałych dziesięciu minutach znaleźliśmy się w mieszkaniu chłopaka.
-nie zdążyłem posprzątać, kiedy twoja mama odebrała rzuciłem wszystko jak leci.
Uśmiechnęłam się do niego, podnosząc brudną koszulkę z podłogi. Zaczęliśmy sprzątać, więc po chwili wyglądało jako tako.
Przenieśliśmy się do kuchni, gdzie Fabian pokazał mi co gdzie się znajduje
-przecież… ja mam swoje mieszkanie…
-Niedługo. –zakrztusiłam się pitą wodą. Czy on…
-Jak to?
-Normalnie, między nami jest dziwna więź, nie mogę o tobie zapomnieć, więc zamieszkasz ze mną.
-Jak to?-powtórzyłam pytanie, ja? JA? Ta co nigdy nie pozwala sobą sterować, układać sobie życia?
-Nie chcesz?
-Chcę-wyrwało mi się z ust, szybko, za szybko. Uśmiechnął się w tym swoim stylu, pocałował mnie w policzek i stwierdził, że nie ma problemu.
Kiedy otrząsnęłam się z szoku, spojrzałam na niego jak na idiotę. Nie no przepraszam, nie mam pracy, nie wiem czy ją znajdę… Jak on to sobie wyobraża?
-Fabian… - poruszyłam ten temat, widziałam grymas na jego twarzy, kiedy stwierdził, że zaczniemy szukać mi pracy, a na razie mam się nie przejmować. Bo zarabia wystarczająco by utrzymać mnie i siebie poczułam się nad wyraz dziwnie…
Usiadłam w przestronnym pokoju z niewielką biblioteczką za to z wielkim wiszącym telewizorem, skórzaną kanapą i małym szklanym stoliczkiem. Nie wieżę, że to on urządził tak to mieszkanie
-Kto projektował ci wnętrze?- może uda mi się zejść z trudnego tematu na neutralny i bezpieczny.
Zaśmiał się i wszystko zgonił na swoją mamę.
Rozłożył się na sofie i przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam się do niego i po raz kolejny poczułam się przy nim całkowicie bezpieczna, Fabian jest moją ostoją, moją utopią. Moim magicznym schronem.
-wiesz… -zaczęłam jednak bałam się jego rakcji, jak na to zareaguje. Nie powiem mu że się zakochałam, nie… nie teraz
-hmm?
-cieszę się, że tu jesteś, jestem, jesteśmy- ucałowałam go w policzek i oparłam głowę o jego ramię.
Włączył jakiś film, mimo wspaniałej obsady nie wiedziałam, nie chciałam się skupic na tym filmie. Delektowałam się jego bliskością.
Rozdzwonił się telefon chłopaka. Sięgnął po niego i odebrał
-Halo, tak już jesteśmy. Nie wiem poczekaj – Maks, mój kumpel… Chce cię poznać.
-Jak? Co?-przerażona zerwałam się z kanapy, co skwitował śmiechem
-możesz przyjść, pamiętaj wkupne jakieś przynieś ze sobą.
Rozłączył się i jakby nigdynic zaczął oglądać film
-FABIAN! No wiesz, gdzie jest toaleta?
-będziesz się szykować? Dla niego czy dla mnie? – poruszał śmiesznie brwiami
-spadaj. –klepnęłam go w udo i z niechęcią ruszyłam w skazanym kierunku
Wyjęłam czarne rurki, niebieską koszulkę z myszką miki, wzięłam kosmetyki i poszłam do łazienki.
Po niecałych piętnastu minutach byłam gotowa. Umyta, przebrana, pomalowana.
Kiedy wyszłam z pomieszczenia na dole usłyszałam kilka podniesionych głosów.
Przerażona myślą, spotkaniem z rzeczywistością zeszłam na dół.

Z sercem na ręku i duszą na ramieniu weszłam do pokoju dziennego gdzie siedzieli mężczyźni.
Fabian, Maks i… Krzysiek.


Siem, wysłałam zdjęcie na konkurs u Kurka, mam nadzieję, że coś się uda ! :D
Pozdrawiam i przepraszam za gniota, Kochanie, wypalam się.
Mam dość -.-
CHCĘ JUŻ 9-10 LUTEGO !
Wasza Wypalona Nawiedzona Wiedźma. W skrócie WWNW <3 p="">

piątek, 18 stycznia 2013

część czwarta



Robiąc obiadokolację podśpiewuję pod nosem coś na wzór krewelli i kroję cebulę, przez co, co chwilę zaciągam nosem.
Przez zamglone oczy, które zaszły łzami, nożem natrafiam na opuszek palca wskazującego.
Wrzask jaki wydaje się z moich ust, przebija wszystko.
Fabian, przerażony wbiega do kuchni plącząc się jednocześnie we własne nogi. Na chwilę zapominam o bólu i śmieję się z leżącego na posadce chłopaka. Jednak gdy zauważam krew sączącą się z palca, blednę.
Siadam na krześle i odsuwam dłoń jak najdalej mogę, siatkarz uprzednio zbierając swoje ciało z podłogi wyciąga z szuflady którą wskazuję, apteczkę i zaczyna opatrywać ranę.
Kiedy widzę białą małą butelkę w jego rękach, próbuję wyrwać dłoń, jednak trzyma ją w żelaznym uścisku, kiedy czuję upiorne pieczenie z moich ust wyrywa się przeraźliwy wrzask, przerwany jednak chwilę po tym ustami mężczyzny.
Oniemiała zamykam się i oddaję pocałunek.
Kiedy odsuwa się ode mnie nakleja różowy plasterek na palca i wypina dumnie pierś
-skończone, będziesz żyła- zbiera papierki, gaziki i wyrzuca do kosza.
A ja dalej siedzę i patrzę w przestrzeń, oniemiała tym co się stało.
On nie robiąc sobie z tego nic, całuje mnie przelotnie w usta i wychodzi do salonu gdzie wraca do przerwanego programu.
Dotykam ust drżącą ręką, co się dzieje…
-Ada, dostałaś wiadomość- krzyczy z pokoju, więc zmuszona wstajesz. Bierzesz telefon do ręki i odczytujesz smsa od nieznanego numeru
Witaj, co powiesz na kolację jutro z miłym zakończeniem? Z przecudownym towarzystwem? K.
-Kto to ?
-Operator- mruczę wystukując szybkie – daj mi spokój, proszę.
Siadam koło niego, gdy ten przytula mnie do siebie, serce zamiera mi w tej sekudzie, opieram głowę na jego torsie, czuję się bezgranicznie szczęśliwa i bezpieczna.
Nagle zerwał się z kanapy wpędzając mnie w zdziwienie.
-mam coś dla ciebie, najlepsze miejsce- podaje mi prostokątną kartkę, bilet myślę-mam nadzieję, że przyjdziesz,
-Nie wiem czy będę mogła, Fabian…-widzę jego naburmuszoną minę, przytulam się do niego  i zerkam w stronę kuchni, zaraz ma iść na trening, a nic nie jadł.
-zadzwońmy po pizzę co ?
Przytakuje, wyciągając komórkę by wykonać telefon. Chwilę później oznajmia, że pizza będzie za 30 minut.
Jemy w ciszy, mierząc się wzrokiem, przyzwyczaiłam się do niego, do jego oczu, do jego sylwetki. Po skończeniu, siadam mu nakolana i po prostu wtulam się w niego.
Będzie mi ciężko, ciężko powiedzieć prawdę.
Czuję jak odpycha mnie lekko, patrzę zdumiona w jego piękne, duże oczy…
Czuję usta na swoich, z zapałem oddaję pocałunek, wiem, że z nim mogę wszystko.

Kiedy idę ulicami Warszawy mijam wiele osób. Nie wiem ilu z nich było prawdziwie szczęśliwych, smutnych. Czy nie minęłam jakiegoś pedofila, mordercy czy po prostu kata w skórze ojca, męża…
Kolejny raz musiałam spławić w chamski sposób chłopaka, mówiąc że idę pilnować kogoś tam.
Chciał nawet iść ze mną. Nie lubię kłamać, bardzo, ale to sytuacja mnie zmusza…
Zrezygnowany po zjedzeniu niezdrowego posiłku ubrał się, i wyszedł.
Grożąc jednak że tu wróci, przestraszyłam się? na pewno nie. Ucieszyłam? Zdecydowanie.
Idąc w  wyzywającym stroju wzbudzam wiele emocji, tych kpiących, złych… Mężczyźni patrzą na moje nogi, za co dostają burę od partnerek, kobiety patrzą z kolei jak na podgatunek kobiecości.
Nie dziwię się.
Sama tak kiedyś patrzyłam na osoby sprzedające się na lewo i prawo.
Wchodząc do Melodii zastanawiałam się czemu trzymam się tego gówna i nie znajdę normalnej pracy…
-nie mam szkoły-mruknęłam pod nosem
Tak. Miesiąc przed maturą zostałam wyrzucona z hukiem z liceum.
Zaczęłam rozpamiętywać moje życie, rozdrapując każdą ranę na nowo…
Jak znalazłam się w Warszawie, jak po trzech dniach tułaczki, żebrania na centralnym o każdego grosza zostałam przygarnięta przez trzy prostytutki. Miałam w nich lekkie oparcie, jednak nie było różowo, sprzątałam, gotowałam, byłam na posyłki.
Jak jedna z nich, Ines,- nie wiem jak miała na imię, nie zdradziła mi go nawet po kilku głębszych, zaproponowała mi pracę w Melodii bo jednak nie uśmiechało się im wyżywianie mnie za darmo...
Jak z  braku laku żadnego zajęcia, zgodziłam się.
Teraz?
Żałuję, naprawdę żałuję i to tak ohydnie, całą sobą, całym sercem, myślami, każdą komórką mojego ciała. Zawsze byłam wygodna, z początku zadowalał mnie taki tryb życia. Postękać trochę, poczuć się piękną, gdy tylu mężczyzn dochodziło właśnie przy mnie…
I pieniądze były niezłe. Jednak… patrząc  z perspektywy trochę starszej mnie, żałuję że spróbowałam, że nie postawiłam się wtedy tej dziewczynie… Sprzedałam siebie, swoje ciało, i powoli sprzedaję duszę.
Usiadłam zrezygnowana na łóżku czekając na pierwszego klienta dzisiejszego wieczoru.
Usłyszałam ciche pukanie, otwieram drzwi i wpuszczam podstarzałego mężczyznę. Nienawidzę tego, że nie możemy selekcjonować swoich klientów…
Starałam się, naprawdę. Bardzo. Jednak nie mogłam okazać chociażby krzty zadowolenia, udawane jęki, radość i po kilku minutach okrzyki spełnienia.
W głowie miałam widok Fabiana, widok jego oczu, to ratowało mnie przed kompromitacją…
Mężczyzna, który równie dobrze mógłby być moim ojcem, z zadowoleniem kończy w kondomie, i kładzie się zmęczony na pościeli
Kiedy wychodzę z toalety, na poduszce leży wcześniej ustalona kwota a pana już nie ma. Wyciągam z szuflady książkę, Jedenaście minut i wczytałam się w lekturę.
Jednak nie dane jest mi przeczytanie chociażby kilku stron, gdyż znowu słyszę pukanie.
Podchodzę, przyodziewając na usta firmowy uśmieszek ladacznicy i otwieram drzwi.

Zmęczona dniem dzisiejszym rzucam się na kanapę, czuję jak coś wbija mi się w dolną część pleców, ze zdziwieniem wyciągam męski zegarek.
-Fabian.
 Wyciągam telefon, wysyłając mu wiadomość
Mam coś twojego.
Po prostu.
Włączam telewizję i przełączam z kanału na kanał. Dużego wyboru nie ma.
Zostawiam na jakiś zgadywankach i wyłączam się. usypiam.

Budzę się pierwszy raz wyspana, nikt nie dzwonił, nie pukał. Po prostu. Odpoczęłam.
Co prawda fizycznie bo w głowie mam jeden wielki bajzel.
Po co ja wdaję się w takie znajomości, zastanawiam się patrząc na różowy plasterek.
Przyzwyczaję się tylko i będzie bardziej bolało, kiedy wszystko się wyda… jednak.
Nie potrafię powiedzieć nie tej znajomości, nie potrafię, nie mogę odepchnąć Krzyśka, jest moim klientem… A Fabian, Fabian to inna historia i zażyłość.
Czasami zastanawiam się jakby to było, gdybym powiedziała mu czym się zajmuję, jak by zareagował… Na pewno by mnie nie zwyzywał, nie on taki nie jest. Zapewne, poczułby obrzydzenie. Odrzucałabym go samym dotykiem dłoni. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, stało się. przyzwyczaiłam się do jego wielkiego cielska na mojej kanapie, niezdrowego żarcia, czy po prostu JEGO…
Idę pod zimny prysznic, który na chwilę odmula moje myśli, które skupiają się na lodowatych szpileczkach, które są spowodowane wodą.
Wychodzę, opatulam się ręcznikiem, zmywam makijaż i myję zęby.
Patrzę w lustro i widzę dawną siebie, taką szczęśliwą, beztroską, po prostu.
W myślach układałam sobie własną historię. Drugą stronę medalu.
Co by było gdybym wyszła z pokoju Ines, co by było, gdybym odmówiła, gdzie bym się znalazła, co bym robiła…
Poczułam, że pod powiekami zbierają się łzy. Opatuliłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z toalety.
Nie poszłam się ubrać, do pokoju, rzuciłam się na kanapę, zalewając się łzami, w dłoniach dzierżąc zegarek Drzyzgi.
Walczę sama ze sobą, zastanawiając się co zrobić. Jednak prawdą jest ‘serce głupie gdy się uprze’
Wystukałam szybko krótką wiadomość, znalazła jego numer w liście kontaktów, wysłałam.

Nawet nie ubierając się, dalej w samym ręczniku, z mokrymi włosami i policzkami od łez otwieram mu drzwi. Nie pytam kto to, poznaję jego pukanie. Patrzę w osłupieniu na jego zaciskające się szczęki, przez myśl przechodzi mi tylko jedno, że się dowiedział, że już wie. Że mnie nienawidzi. Napięłam wszystkie mięśnie oczekując ataku, ten jednak nie następuję. Mężczyzna przyciąga mnie dusząc praktycznie w żelaznym uścisku.
-martwiłem się, że coś się stało, że ktoś coś ci zrobił.- mruczy mi we włosy, a ja po raz kolejny daję upust swoim emocjom i wybucham płaczem.-płacz, to zawsze pomaga.
Stoimy tak w drzwiach, objęci, mokrzy, tak pomoczyłam go, głupia ja.
Przepraszam go, a on widząc moją zakłopotaną minę, klepnie mnie po ramieniu wysyłając na górę żebym się ubrała. Po 10 minutach schodzę kompletnie ubrana w luźne szare dresy i fioletową bokserkę. Dziwię się zastając urzędującego Fabiana w kuchni, na pytanie co robi, odpowiada
-śniadanie.
Siadam przy stoliku i patrzę na mężczyznę, jak nieporadnie radzi sobie w minimalnej wielkości kuchni,
Jednak po kilku minutach kładzie na stół, coś co zapewne miało być omletem, jednak wyszła z tego pyszna jajecznica.
Chwalę go, na co uśmiech wkrada mu się na usta, czarujący w sumie…
Zjadam to co przygotował, dopijam ciepłą herbatę i wychodzimy do salonu.
Zajmujemy wygodne pozy naprzeciwko siebie i patrzymy przez chwilę, mierząc się wzrokiem
-Co się stało, że wysłałaś taką wiadomość?-pyta, przerywając niezręczną ciszę
-Jaką? Potrzebuję cię? Głodna byłam-staram obrócić wszystko w żart, jednak wiem, że będę musiała mu powiedzieć.
-Ada, zerwałem się z treningu pod pretekstem bólu kostki… zapewne będę miał kilka spotkań na plusie z naszym fizjoterapeutą, co nie napawa mnie szczęściem, więc proszę, bądź poważna.
-To co teraz ci powiem… wiem że zmieni twoje nastawienie do mojej osoby, wiem ze możesz mnie znienawidzić, jednak nie wiem czemu, ale czuję potrzebę wyjawienia ci mojego drugiego zycia, bo stajesz się powoli dla mnie ważną osobą… Więc, zapamiętaj to, że jesteś dla mnie ważny, i będziesz…
-również jesteś dla mnie ważna, nie wiem dlaczego, jak. I czemu tak szybko pozbierałem się po tamtej-chłopak patrzy na mnie ze dziwnym uczuciem, chwyta moją dłoń i ponagla mnie, więc zaczynam
-Mając lat 17 z hakiem byłam ideałem, wzorowa uczennica, świadectwa z paskiem, żadnych problemów wychowawczych… Poznałam takiego chłopaka, myślałam że miłość do końca życia, rodzice tego nie pochwalali, jednak… ja miałam to gdzieś, byłam z nim, nie przejmując się konsekwencjami.
Drugą klasę ogólniaka przebalansowałam w sumie na zaufaniu nauczycieli,  nigdy nie było ze mną problemów… więc sam rozumiesz. Wakacje były spełnieniem moich marzeń, doświadczyłam tego czego nigdy nie przeżyłam, byłam.. czułam się spełniona. No i nadszedł koniec.
Wróciłam do szkoły, klasa maturalna, to już coś… no i pierwszy semestr, bez problemów. Drugi jakoś prawie też. Do momentu, gdy były moje urodziny, miesiąc przed maturą. Arek, bo tak na imie miał ten chłopak, zaproponował mi jakiś proszek, nie wiedziałam co to, a że mu ufałam w stu procentach… wzięłam, następnego dnia gdy przekroczyłam mury szkoły, dalej byłam na fazie.
Jak szłam do szkoły, to nie patrzyłam na twarze mijanych ludzi. Bałam się, widziałam maski, pełno masek… A w szkole.. zamknęłam się w szkolnej szatki i nie wpuszczałam nikogo, dyrektor wezwał pogotowie i policję, wyszło że byłam na dragach. Decyzja jednoznaczna. Wyleciałam ze szkoły z hukiem, matka, babcia, wszyscy prosili, błagali, chcieli ufundować komputery, wszystko., Dyrektor był nieugięty.
Szukałam szkoły wszędzie, jednak w moim mieście rozniosła się wieść i każdy ogólniak był dla mnie zamknięty. Załamana widząc smutne zmęczone twarze rodziny, powiedziałam, że w Warszawie mnie przyjmą, że muszę jechać. Pokazałam papiery, podrobiłam je, żeby nie było. Uradowana mama, podpisała, i tak znalazłam się tutaj.
Żebrałam na centralnym, mieszkałam z dziwkami… ąz… sama się nią stałam.- przerwałam widząc zmieszanie na jego twarzy. Puściłam jego dłon, którą szybkim ruchem schował- to właśnie chciałam ci powiedzieć, że każde pilnowanie dziecka… każda wymówka, to kłamstwo, najgłupsze kłamstwo. Najgorsze. Jestem prostytutką. Pracuję jako dziwka, sprzedając swoje ciało innym mężczyznom. –czułam jak po twarzy płyną mi łzy, otarłam je wierzchem dłoni- wtedy, gdy cię spotkałam… wracałam z Melodii…- podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy. Widziałam, że bił się z myślami, że coś nim kierowała, napędzało
-Muszę iść na trening.- wyszeptał cicho i chwilę później już go nie było.
Załamana usiadłam na sofie. Zalałam się łzami, znowu.

Obudził mnie natarczywy dźwięk telefonu.
Wygramoliłam się i podniosłam urządzenie.
-GDZIE TY JESTEŚ! – odsunęłam aparat, ryk szefowej dźwięczał mi w uszach
-słuchaj mnie babo uważnie. OD CHO DZĘ- przecedziłam przez zęby i rozłączyłam połączenie.
Chwilę później dotarło do mnie co zrobiłam, załamana i jednocześnie dziwnie szczęśliwa i wolna usiadłam w kuchni opierając twarz na rękach.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale zebrałam się w sobie. Poszłam się umyć, przebrać, delikatnie umalować, byłam gotowa.

Szłam po ulicach pierwszy raz wieczorem, pierwszy raz jako normalna dziewczyna.
W dłoniach ściskałam bilet, nie wiem czego oczekiwałam, cudu? Wybaczenia?
Przecież niedawno zerwał z kobietą, którą kochał… to nic.
Czułam przyśpieszone bicie serca. Czułam każdą komórkę ciała, gdy był obok, gdy siedział tuż przy mnie, gdy pocałował…czułam, czułam…  nie wiem co czułam, nie było mnie, odlatywałam.
Stanęłam na końcu kolejki, podałam torebkę do sprawdzenia, weszłam na warszawski Torwar
Jak pijana poruszałam się po schodach, kiedy doszłam do sektor w którym miałam miejsce, przerażona spojrzałam na parkiet boiska, widziałam zdumiony wzrok Krzyśka, przeciska się przez kibiców i staje tuż przed klubem kibica, machając na mnie ręką.
-Ada! – woła moje imię, Fabian spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu.
Domyślił się
Wstałam z miejsca wciskając bilet jakiejś dziewczynie, wybiegłam z hali nie patrząc na ludzi, zalewałam się łzami.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, przyciągając do siebie.
-DLACZEGO!-wykrzyczał, wiedziałam już, że to Fabian, -dlaczego akurat też z nim?
-Masz mecz- wyszeptałam zapłakanym głosem
-i tak prawdopodobnie nie zagram, mam kontuzję kostki pamiętasz?-mruknął lekko się uśmiechając.-wróć na halę, ze mną. Porozmawiamy po meczu
-Ja… oddałam bilet, nie wiem komu…
-Chodź, szybko
Poszłam za nim, podszedł do stosunkowo niskiego mężczyzny i mocno gestykulował.
Skinął na mnie ręką, więc podeszłam, bałam się konfrontacji. Bałam się ogólnie…
Usiadłam przy jakiejś kobiecie, która robiła cały czas zdjęcia, domyśliłam się, że to miejsce dla fotoreporterów.
Rozpoczął się mecz. Patrzyłam zaczarowana na siatkarza
Bałam się późniejszej rozmowy z nim, bałam się to mało powiedziane. Byłam przerażona.
-Dziewczyna?-kobieta w okularach patrzy na mnie z uśmiechem
-Ja? Nie…
-Jestem, żoną Wlazłego, spokojnie.- poklepuje mnie po ramieniu- możesz powiedzieć, nasz siatkarski światek i tak się dowie, tu się nic nie uchowa
Przerażona patrzę na zagrywkę Fabiana, nie chciałabym, żeby ktokolwiek dowiedział się o ty wszystkim, to byłby koniec.
Wychodzę z trakcie drugiej przerwy technicznej, wołam taksówkę, uciekam od swojego życia
Wbiegając do domu pakuję najpotrzebniejsze rzeczy, zamykam drzwi i ponownie wsiadam do taksówki.
Wysiadam na dworcu, za dwie godziny mam pociąg do domu, czas stawić mojemu życiu czoło.


Przepraszam, za dzisiejsze coś.
Sama przeżywam problem egzystencjonalny, nie wiem czy się pozbieram.
Chyba się zapłaczę. No cóż.
Madziu, dzięki, że jesteś ‘obok’
Tak jak i Klaudii, że mimo wszystko dzielnie znosi moje humory i pierdzielenie po nocach.
Za tą śmierć na 1000 sposobów, za wszystko.
I przepraszam, za błędy. Nie chce mi się poprawiać.
Smutna Wiedźma jest zła :C





poniedziałek, 14 stycznia 2013

część trzecia



Stoję pod prysznicem, zmywam z siebie brud dnia minionego, dotyk starych i młodych. Oczy zamykają mi się same, czuję, że dłużej tak nie dam rady. Wychodzę i opatulam się ręcznikiem.
Stąpając po panelach zostawiam mokre ślady, wchodzę do pokoju, rzucam ręcznik pod ścianę, ubieram koszulę i bieliznę. Nawet nie wiem kiedy zamykają mi się oczy.

Rano budzi mnie natarczywe pukanie, przecieram zaspane oczy, zdając sobie sprawę, że spałam zaledwie trzy godziny. Ziewając szeroko szuram kapciami po posadzce.
Kiedy patrzę w wizjer, moje serce zamiera.
Czego on tu szuka…
Otwieram drzwi patrząc pytającym wzrokiem
-Nie wiedziałem co ze sobą zrobić- uchylam je szerzej, przez co mężczyzna wchodzi.
Idę do kuchni gdzie robię kawę. Wchodzi za mną i kładzie świeże bułki na stół.
-Jak się wpraszam, to nie z pustymi rękoma.
Załamuję się i wyciągam masło.
Zastanawiam się tylko czemu ten facet nie znajdzie sobie jakiegoś kolegi, koleżanki czy też kogoś pokroju mojego drugiego ego.
Stawiam przed nim kubek oraz talerz ze zrobionymi bułkami i siadam naprzeciwko.
Jemy w ciszy, widzę jak patrzy na mnie z ciekawością, czego nie mogę zrozumieć. Kiedy w końcu odważam się zadać mu to nurtujące mnie pytanie, ten wzrusza ramionami i nie przerywając żucia sepleni
-Przyciągasz.
Prycham, że to żadna odpowiedź, ale ten nic sobie nie robi z mojego tonu, odkłada naczynia do zlewu i  udaje się do salonu gdzie włącza telewizor.
-Nie masz żadnych kanałów oprócz 1 i 2?
-Niby za co ?- mamroczę tak, że tylko ja jestem w stanie to usłyszeć.- niestety nie.
Zostawia na powtórce  ‘Na dobre i na złe’ siadam koło niego, uprzednio przykrywając się kocem, gdyż z niewyspania jest mi okropnie zimno, opieram się o jego ramie i oglądam serial z przymrużonymi oczyma.
Kiedy kończy się śmiercią jakiegoś aktora, rozciągam się proponując kolejną kawę
-Zwariowałaś? Chcesz żeby ci serce nie wytrzymało?-martwi się o mnie? Jakie to rozczulające.
Siadam więc obok niego i po prostu milczymy wpatrując się w szklany ekran.
Kicham, ciągle kicham. JA wiem, że chodzenie w stroju a’la ladacznica zimą nie jest odpowiedni, ale jednak muszę.
Wchodząc do Melodii, odrzuca mnie zapach speluny, wymieszany z aromatem seksu.
Zaciągam się i omal nie dusząc dochodzę do swojego pokoiku.
Rozkładam wszystkie zabawki, kurtkę wieszam do szafy. Gdy słyszę pukanie, otwieram drzwi.
Jakie moje zdziwienie, gdy widzę znajomą postać?
-Stęskniłeś się robaczku?- szepcę całując go w płatek ucha, czuję jak zadrżał, wiem jak to na facetów działa.
Nic nie mówi, przechodzi do działania.
Jego dłonie czuję wszędzie, dosłownie, bawię się nim, a on mną.
-Jesteś dziś tylko moja. Więc zbieraj się kociaku.- w końcu gdy odrywa się od mojej szyi przeszywa mnie przerażenie. – Zapłaciłem z góry za całą noc. Idziemy do mnie.
Przerażona, wychodzę za mężczyzną.
Szefowa mruga oczyma jakby co jej tam wpadło, klaszcze delikatnie i gdy mężczyzna wychodzi z domu woła mnie szybko do siebie. Podaje mi mały flakonik, co abym go użyła w obronie koniecznej, klepie mnie w pośladek i wręcz wypycha z budynku. Zerkając na malutki dezodorant uświadamiam sobie, że jest to gaz pieprzowy. Dobre i tyle.
Chowam go do torebki, staję rozglądając się za facetem.
Kiedy z piskiem podjeżdża prawie pod moje nogi czarne duże, sportowe auto, domyślam się że jest totalnie napalony.
Wsiadam, zapinam pas i prawie od razu czuję błądzącą rękę po moim udzie. Mruczę z zadowolenia co powoduje uśmiech na jego twarzy. Gwałtownie się zatrzymujemy prawie na obrzeżach Warszawy, wysiada i otwiera mi drzwi. Prowadzi po drużce i otwiera przede mną drzwi.
Wchodząc do domu, ściągam kurtkę, buty i podążam za mężczyzną…
Siadamy w salonie, gdzie na stole stoi przygotowana kolacja, kieliszki i zapewne wino w butelce, ale nie dam sobie ręki uciąć.
-Po co to wszystko? I tak zapłaciłeś.- mówię, nie zastanawiając się ani chwili.
-żeby było miło- staje za mną i podsuwa krzesło do ławy.
Żeby było miło. Zastanawiam się jaki w tym jest sens. Żeby było miło, z prostytutką…
Nie no nie powiem, jestem w szoku, jeszcze nigdy nie miałam kolacji przed całonocnym rżnięciem.
Bo jeśli zapłacił, to pewnie będzie wymagał. Biedna ja. – myślę podnosząc widelec do ust.
Kiedy kończę naprawdę smaczne spaghetti, mężczyzna nalewa nam po lampce wina.
Upijam łyk i smakuję się jego dobrym gustem.
Boję się trochę jego wzroku, taki, przepełniony wszystkim. Pomagam zebrać mu naczynia, stajemy w kuchni, sadza mnie na blacie, rozwiera moje nogi i staje pomiędzy nimi. Całuje mnie z szaleństwem, energią, podnietą.
Nigdy nikt nie całował mnie w usta. To znaczy, jak byłam w pracy.
Zdziwiona oddaję pocałunek, ręce machinalnie wędrują po jego włosach, czuję że się uśmiecha.
Wkłada jedną dłoń pod czarną tunikę, przechodzą mnie dreszcze. Czuję się dziwnie, naprawdę, ale nic nie mówię. Kiedy zrywa ją ze mnie nie czuję ani krzty wstydu, wdzięczę się widząc jego obłąkany uśmiech.
Podnosi mnie z łatwością, opierając dłonie na pośladkach, szybkim krokiem przemierza dystans kuchnia – sypialnia.
Kładzie mnie na wielkim łóżku, sam kładzie się na mnie, przyciskając ciało do ciała.
Ściągam jego koszulkę, rzucając gdzieś w kąt. Nie mija chwila, oboje zostajemy nadzy. Jedynie ja w pończochach.
Siadam okrakiem na nim, zostawiając ślady po pocałunkach na jego ciele. Widzę że mu się podoba, ręką, niby przypadkiem, niby specjalnie przejeżdżam po jego przyrodzeniu. Syczy, co dobrze świadczy.  Dotykam go, czuję jak cały pulsuje, jak się wyrywa.
Przerzuca mnie przez siebie, jestem na dole, co jednak bardzo mi odpowiada.
Teraz to on znaczy kierunki. Przywiera ustami do mojego łona, co powoduje spazmatyczny krzyk, kiedy dotyka mnie w ten sposób, wariuję, nie wiem co się dzieje., Gdy przerywa patrzę zszokowana, jednak nic nie widzę. Czuję jak majstruje z moim podbrzuszem,  sekundę później wypełnia mnie całym sobą.
Poruszamy się w jednakowym takcie, przygryzając, całując.
Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Pomyślałam wyginając się w łuk krzycząc imie – Krzysiek!
Opadam wymęczona na poduszki, czuję lepką maź na brzuchu, domyślam się co to. Patrzę na jego błogi uśmiech, krople potu na czole. Wstaję naga i przechodzę do łazienki, co jak co. Prysznic to jest to czego teraz pragnę.
Kiedy odkręcam wodę słyszę jak wchodzi za mną. Otwiera kabinę i wdziera się do niej
-nie wzięłaś ręcznika.- mruczy mu prosto do ucha co powoduje gęsią skórkę, widzę to ja i widzi to on.
Bierze gąbkę, namydla i myje moje ciało.
Czy zdziwi Was fakt że toaleta jest naprawdę przyjemnym miejscem do seksu?

Budzę się wymęczona, czuję każdy mięsień mojego ciała, wyplątuję się z kończyn mężczyzny, biorę torebkę i przechodzę do toalety.
Widząc rozmazany makijaż, ‘porysowaną’ jego zarostem twarz wybucham śmiechem.
Wyciągam podkład, jednak uprzedno zmywając pozostałości. Kiedy układam włosy, zasłaniam zmorę wczorajszej nocy robąc delikatny dziewczęcy make up.
 Ubieram niestety wczorajsze ciuchy i już chciałam wychodzić, gdy poczułam jak ktoś mnie łapie.
-Chciałaś uciec? Bez pożegnania?
Przywiera ustami do zagłębia mojej szyi a ja czuję się z tym co najmniej dziwnie.
-Muszę wracać.
-Nic nie musisz. Wyrywam się jednak z jego ramion patrząc wyczekująco- spotkajmy się kiedyś, tak nie w relacjach klient prostytutka
-Dobrze wiesz, że nie mogę. – oganiam od siebie myśli, jak byłoby miło
-Daj mi swój numer, proszę – zrezygnowana podaję mu numer, sprawdzam, czy schowałam pieniądze, zapinając kurtę wychodzę.
Mogę sobie pozwolić na jazdę taksówką, co czynię.

Kiedy dojeżdżam do domu, czuję się padnięta, kładę się spać i nic nie ma prawa mnie obudzić.

Pukanie, natarczywe pukanie. Zwlekam się do drzwi, które otwieram totalnie niewyspana.
-Jak ty strasznie wyglądasz-  mówi Fabian gdy wchodzi do mojej kuchni
-Co ty tutaj robisz?
Mówi coś czego nie potrafię zrozumieć, znaczy się że szybko, za szybko
-powoli, spokojnie od nowa
Siadam i czekam
-Bo cię lubię i przy tobie nie muszę myśleć
-Oh Fabik no. – przytulam się do niego. Podnosi mnie i przenosimy się do salonu, gdzie siada na kanapie, ja przerzucam nogi przez jego i wtulam mu się w bok.
Czuję się dziwnie bezpieczna przy tym facecie, mimo że znam go dopiero trzeci dzień? Czy drugi? Sama już się gubię.
-Zostaniesz na obiedzie? – pytam przerywając błogą ciszę
-Jeśli tylko będziesz chciała, to nawet i do świąt- mruczy całując mnie w czoło.
Rumienię się i wtulam się mocniej, czuję jak jego dłoń ląduje na moim karku, delikatnie smyrając.
Podnoszę wzrok i widzę szeroki uśmiech na jego twarzy.
-znam cię kilka dni a czuję, jakbyśmy bawili się w piaskownicy razem- mówi nie przerywając pieszczoty- nawet nie myślę już o niej, wiesz? Jakbym się odciął od tamtego świata, i był w innym, tem twoim.
Mówi , a później dzieje się coś przez co zamieram, całuje, całuje mnie, w usta.
A potem jakby nigdy nic. Włącza telewizor i przytula mnie mocniej, o losie…



Dziękuję, wysiadam.
Moja Madzia <3 p="p">

niedziela, 6 stycznia 2013

część druga

http://www.youtube.com/watch?v=rNpBahr49mA&NR=1&feature=endscreen 

czytając, słuchaj tego.

Kiedy budzę się zdaję sobie, że nie zamknęłam okna na noc, a ja zamiast spać na łóżku, śpię w fotelu. Ubieram puchowy szlafrok, kapcie i idę do łazienki.

Załatwiam to co miałam załatwić, a burczenie w brzuchu daje mi znać że jestem głodna. Leniwym zaspanym krokiem podążam do kuchni. Jednak gdy przechodzę przez salon, staję i zamieram.

Jedna noga na łóżku zaplątana w kołdrę, druga gdzieś na pufie. I głośne chrapanie.

Patrzę na zegarek. Za dziesięć dziesiąta, niech jeszcze śpi.

Cicho idę do kuchni, gdzie wstawiam wodę na kawę, wyciągam chleb, masło i serek.

Gdy zalewam kawę słyszę, że siatkarz podniósł się z kanapy. Wchodzi do pomieszczenia w którym się znajduję i opiera się o ścianę.

-Kawy?-kiedy potwierdzająco kiwa głową zalewam drugi kubek.

-Mogę do toalety?- patrzę na niego z politowaniem i pokazuję kierunek, chodź on doskonale go pamięta.

Robię nam śniadanie, a gdy kończę składam w salonie dotychczasowe posłanie Drzyzgi.

Otwieram okno, przez co wlatuje trochę zimnego powietrza. Wchodzi do pokoju kompletnie ubrany, widać na nim piętno dnia wczorajszego. Z cichym dziękuję siada przy stole, pije kawę i zagryza ją kanapką. Przez jakieś dwadzieścia parę minut między nami zalega cisza, nie wiem co mam powiedzieć, boję się nie chcę go zranić.

Upijając ostatnie łyki mężczyzna zanosi naczynia do kuchni, pisze coś na kartce i przyczepia magnesem do lodówki. Całuje mnie w policzek i dziękując za wszystko co dla niego zrobiłam wychodzi z mojego domu.

Wzdycham cicho. Gdy słyszę dźwięk swojego telefonu.

Zwlekam się z kanapy i szukam go po torebce.

-Halo?

-córeczko? Czemu się nie odzywasz?

Mama, mamusia, wyjechała jakiś czas temu z polski, myśli że będę z nią utrzymywała jakikolwiek kontakt?

Dobre sobie.

Zbywam ją przygotowaną wymówką, że praca, że facet, że brak czasu. Słyszę jak rozczula się na gadkę o partnerze, czuję że będzie chciała wypytywać o więce, więc mruczę, że muszę kończyć.

Rozłączam się, trochę to niegrzecznie. Ale nie mam zamiaru wysłuchiwać jej paplaniny.

Idę do swojej sypialni gdzie wyciągam na łóżko ciuchy do dzisiejszej ‘pracy’

Czerwone przylegające do ciała rurki, czarna wydekoltowana tunika, czarne szpilki, tym razem 10 centymetrowe.

Zerkam ponownie na zegarek i stwierdzam, że mam jeszcze dobre 6 godzin wolnego.

Niewiele myśląc rzucam się na łóżko gdzie zakopuję się w pościeli.


Budzę się wraz z nastawionym budzikiem o 14. Przespałam dobre 6 godzin, coś czuję że nie będę mogła dziś w nocy spać.

Schodzę do kuchni po kolejną kawę i zerkam na wiszącą na lodówce kartkę


Dziękuję za wszystko. Xxx xxx xxx mój numer, zadzwoń. Proszę. F. D


Odkładam ją na półkę, zalewam napój wodą i wyciągam barszczyk w paczce, gotuję makaron a po chwili zalewam go barszczem.

Po zjedzonym posiłku idę do łazienki gdzie poprawiam wyregulowane brwi, usuwam niewidzialnego wąsika, golę nogi, całe ciało. Zmywam paznokcie i maluję je na krwistoczerwoną czerwień.

Cmokam z zadowolenia gdy wysychają. Patrzę na swoje długie fioletowe włosy, wyciągam płukankę, zaznaczam nią linię odrostów, odczekuję dwadzieścia minut i spłukuję.

Kolejny raz myję zęby, przemywam twarz zimną wodą i udaję się do pokoju gdzie włączam TV.

Przeskakuję z kanału na kanał malując paznokcie u stóp.

Denerwuję się gdy zbyt głośny sygnał reklam powoduje rozmazanie lakieru na pół dużego palca. Ścieram szybko i ponownie zamalowuję…

Ciągle zerkam do kuchni, na tą kartkę.

Wstaję i wklepuję numer do telefonu,

‘Tu Ada, jak mija dzień?’

Prosto, rzeczowo. Nikogo nie urażę, nikogo nie skrzywdzę pisząc do mężczyzny. Ciekawi mnie jak sobie poradził z partnerką, i kolegą. Jak trening…

‘Pobiłem Krzyśka, siedzę u siebie, zapijam smutki. Chyba wylecę z drużyny’

Kiedy odczytuję wiadomość zaciągam się powietrzem. Nie możliwe.

‘Mogłabyś wpaść? Nie chcę siedzieć sam’

Patrzę na zegar wiszący na ścianie.

W melodii mam byc na 21 więc nie myśląc ubiera swoje ‘dzienne’ ubranie, zamykam drzwi i ruszam w stronę wysłanego przez Fabiana adresu.

Trampki to jest to czego pragnę stojąc i wdzięcząc się do obleśnych mężczyzn, którzy podchodzą i traktują nas jak mięso, sprawdzając każdy mankament ich ciała. Dotykając piersi, pośladków. Wielu z nich dochodzi już przy samej macance.

Po jakiś 30 minutach pukam do dużych brązowych drzwi.

‘Wejdź, otwarte’ odczytuję smsa i wybucham śmiechem.

Otwieram drzwi i wchodzę w głąb mieszkania, gdzie są widoczne ślady szamotaniny, przewrócona szafka, porozrzucane kurtki.

-Do pokoju po prawej!

Zbieram szybko ciuchy, podnoszę mebel i kładę je na nie. Ściągam swoją i rzucam je na sam wierzch , buty kładzie tuż obok.


Kiedy wchodzie do pomieszczenia w którym znajduje się siatkarz odrzuca mnie odór papierosów, alkoholu, i dusznego powietrza, podchodzę do okna, uchylam je i wyrywa papierosa mężczyźnie z dłoni.

-POGIĘŁO CIĘ?

Krzyczę, lubię krzyczeć.

-Nie-mamrocze pod nosem i układa się na kanapie

Zrezygnowana siadam na fotelu dokańczając papierosa.

Zaciągając się dymem zastanawiam się co tutaj robię, czemu nie odpoczywam czemu nie przygotowuję się na kolejny dzień udawania kogoś kim nie jestem. Patrzę na smutnego Fabiana i od razu wiem dlaczego.

Siadam koło niego, kładąc rękę na jego ramieniu, może nie daje mu to oparcia, jednak moje myśli się uspakajają.

Nie wiem ile czasu tak siedzieliśmy, nie wiem kiedy przysnęło mi się, ale budzę się gdy mój telefon dzwoni jak opętany

Patrzę na wyświetlacz, na śpiącego chłopaka, wstaję i wychodzę do przedpokoju.

-Tak słucham?-odbieram poprawiając jednocześnie swoje włosy

Dzwoni moja szefowa, oświadczając mi , że mam dziś specjalną wizytę.

Po wysłuchaniu, rozłączam się, zapewniając że będę za godzinę. Zerkam na wiszący zegar tuż nad drzwiami, który pokazuje godzinę 19.

Coś musi być nie tak, że przesypiam cały dzień. Jednak nie przejmując się wchodzę do salonu, pukam siatkarza w ramie, gdy ten otwiera przepite oczy patrzy na mnie jakbym coś mu zrobiła.

Oznajmiam mu, że muszę wyjść, nie powiedział po co i dlaczego, jednak gdy spytał czy spotkamy się wieczorem wymyślam na miejscu, że pilnuję dziecka siostry ciotki, sąsiadki brata.

Nie lubię kłamać, jednak nie powiem mu, że idę się pieprzyć z jakimiś tam facetami.

Żegnam się z nim całusem w policzek i wychodzę na zimne styczniowe powietrze.

Kiedy wchodzę do domu, idę do łazienki gdzie zaczynam się malować.

Delikatną bladość mojej twarzy pokrywa brązowy puder, oczy okala czarna kredka, ciemny cień, tak że praktycznie widać tylko białe ślepia. Posypuję policzki różem, tak że odznaczam kości policzkowe usta przeciągam czerwoną szminką i bezbarwnym błyszczykiem.

Kiedy tak patrzę na wyzywające odbicie, widzę inną osobę. Nie siebie.

Nakładam przygotowane ubranie, i zaczesuję włosy tak aby nie było widać mojej twarzy. Ubieram nieadekwatne do pogody buty, zarzucam kurtkę i wychodzę z mieszkania.

Mijając mężczyzn słyszę gwizdy, oraz zapewnienia magicznej nocy.

Tak naprawdę seks stał się dla mnie niczym ważnym, nie odczuwam przyjemności, żadnej.

Dochodzę do Melodii, otwieram jedną ręką czerwone drzwi i  od razu udaję się do pokoju szefowej.

Ta cieszy się z tak szybkiego przybycia i tłumaczy mi na czym będzie polegała dziś moja praca.

Jakiś super ważny pan. Mam tylko cichą nadzieję, że nie będzie to starszy dziadek nie mogący utrzymać swojego przyjaciela. Mruczę słowa, które zadawalają kobietę jeszcze bardziej i idę do ‘swojego’ pokoju, czekając na owego pana...

Po kilku minutach słyszę pukanie. Otwieram drzwi i widzę ochroniarza, który wprowadza zakapturzonego mężczyznę. Kiedy zamykam za nim drzwi mężczyzna ściąga bluzę, i siada wyczekująco na łóżku, miejscu naszego prawdopodobnego uniesienia.

Siadam mężczyźnie na kolana, pytam o jego imię i przestaję być sobą.

Po chwili mężczyzna przerzuca mnie delikatnie tak, że znajduję się pod nim.

Imponuje mi jego delikatność, co z wyglądem ‘byczka’ kłoci się samo ze sobą, jego dłonie czuję wszędzie, dotyka mnie z takim zapałem, że mi samej przyśpiesza się oddech.

Kiedy proszę by zrobił to po co się tu wstawił mruczy, że jeszcze nie.

Po kilku manewrach znów znajduję się na górze. Poruszam udami po jego kroczu czując jego podniecenie. Całuję szyję, wgryzam się w nią jednak nie na tyle by powstały jakiekolwiek ślady.

Ściąga ze mnie bluzkę, rzuca ją w kąt, próbując odpiąć stanik. Gdy udaje mu się to, dobiera się łapczywie do moich piersi, gryzie, ssie, dotyka. Czuję przyjemność jednak nie na tyle, żeby czuć to co czuje owy mężczyzna. Ściągam mu szybkim ruchem koszulkę, i zaczynam odpinać pasek od czarnych jeansów. Pomaga podnosząc pośladki do góry, po chwili zastanowienia, ściągam bokserki wraz ze spodniami. On nie zostaje mi dłużny. Ściąga czerwone spodnie, zostawiając samonośne pończochy.

Wiem co tygryski lubią najbardziej.

Kiedy patrzę w jego obłąkane z podniecenia oczy mruczę sprośne słowa. Chwilę po tym czuję, jak wypełnia mnie całym sobą. Poczułam to, aż za dobrze. Cichy jęk wydobył mi się z ust, co nie zdarza się często. Czując posuwiste ruchy, wyłapuję jego rytm i bawię się wraz z nim. Ten facet to jedna wielka sprzeczność. Zachowuje się jak typowy napalony samiec, nie szczędząc ani mnie ani siebie jednak jego delikatność zachwyca mnie w każdym calu. Czuję nieopisaną rozkosz, to czego dawno nie czułam, drapię go po plecach wyginając swoje ciało w idealny łuk. Krzyczę z nieudawanej ekstazy, wbijam paznokcie w jego plecy nie myśląc o konsekwencjach. Czuję jego przyśpieszony oddech i po chwili sam opada na moje ciało dysząc mi w szyję.

Po skończonym stosunku zbieram się do łazienki patrząc uprzednio na jego wyrzeźbione ciało. Kiedy orientuje się że na niego patrzę, uśmiecha się w zniewalający sposób. Podchodzi do mnie i podaje mi pieniądze. Nie czuję wstydu chodząc przy nim nago, chowam pieniądze do portmonetki i odważam zadać się pytanie

-czemu taki facet jak ty, korzysta z usług prostytutki, a nie bawi się ze swoją kobietą.

Zapada głucha cisza, facet wykręca długie, złodziejskie palce i zastanawia się co powiedzieć.

-Bo kobieta, którą kocham zdradzała mnie z moim przyjacielem, żyliśmy w chorej komitywie dopóki nas nie przyłapał. Straciłem i jego i ją. Dziś się nawet trochę pobiliśmy, musiałem pozbyć się nazbieranych emocji.

Patrzę na niego. I domyślam się, że z takim wzrostem musi być albo siatkarzem, albo kimś na wzór tego.

Po dogłębnej analizie przychodzi mi jedna myśl.

Przespałam się z przyjacielem Fabiana.

O ja pierdolę…



Dzikość, czuję dzikość. Proszę trzymajcie kciuki, obym nie zwariowała.

Odzywa się we mnie czarna strona, co z resztą widać na załączonym obrazku.

Czuję się zraniona, jednak z drugiej strony cieszę się jak cholera. Że wydostałam się z tej patologicznej sytuacji, mimo wielu łez i smutków.

Życie jest pełnie niedorzeczności, sprzeczności i głupot, które popełniamy na każdym kroku. Normalne to to ?

Nie jestem do końca pewna, jednak wiem, że muszę spróbować żyć innym, nie swoim życiem.

Odzywa się we mnie buntownicza strona, której dawno nie czułam. Po nie przespanej nocy, wypalonej paczce fajek i trzech kawach stwierdzam, że jestem pomylona. Ale cóż. Dobrze mi z tym.

Chciałabym  jednk obudzić się z tego szitowego snu i przestać obawiać się jutra, samotnego jutra. Więc kochane. Zbieram się w sobie i przysięgam, będę żyć na potęgę, tak jak potrafi tylko zdesperowana dziewczyna.

Dziękuję za uwagę i liczę na szczere opinie co do tego czegoś tam wyżej,

Ah no i przepraszam jako zwykła dziewczyna, nie potrafię wczuć się w sytuację prostytutki, jednak mam nadzieję, że nie będzie to aż tak odczuwalne.

Madziu, wierzę w Ciebie!