Blog całkowicie poświęcony Magdzie, bo bez Ciebie kochanie byłabym nikim.

piątek, 18 stycznia 2013

część czwarta



Robiąc obiadokolację podśpiewuję pod nosem coś na wzór krewelli i kroję cebulę, przez co, co chwilę zaciągam nosem.
Przez zamglone oczy, które zaszły łzami, nożem natrafiam na opuszek palca wskazującego.
Wrzask jaki wydaje się z moich ust, przebija wszystko.
Fabian, przerażony wbiega do kuchni plącząc się jednocześnie we własne nogi. Na chwilę zapominam o bólu i śmieję się z leżącego na posadce chłopaka. Jednak gdy zauważam krew sączącą się z palca, blednę.
Siadam na krześle i odsuwam dłoń jak najdalej mogę, siatkarz uprzednio zbierając swoje ciało z podłogi wyciąga z szuflady którą wskazuję, apteczkę i zaczyna opatrywać ranę.
Kiedy widzę białą małą butelkę w jego rękach, próbuję wyrwać dłoń, jednak trzyma ją w żelaznym uścisku, kiedy czuję upiorne pieczenie z moich ust wyrywa się przeraźliwy wrzask, przerwany jednak chwilę po tym ustami mężczyzny.
Oniemiała zamykam się i oddaję pocałunek.
Kiedy odsuwa się ode mnie nakleja różowy plasterek na palca i wypina dumnie pierś
-skończone, będziesz żyła- zbiera papierki, gaziki i wyrzuca do kosza.
A ja dalej siedzę i patrzę w przestrzeń, oniemiała tym co się stało.
On nie robiąc sobie z tego nic, całuje mnie przelotnie w usta i wychodzi do salonu gdzie wraca do przerwanego programu.
Dotykam ust drżącą ręką, co się dzieje…
-Ada, dostałaś wiadomość- krzyczy z pokoju, więc zmuszona wstajesz. Bierzesz telefon do ręki i odczytujesz smsa od nieznanego numeru
Witaj, co powiesz na kolację jutro z miłym zakończeniem? Z przecudownym towarzystwem? K.
-Kto to ?
-Operator- mruczę wystukując szybkie – daj mi spokój, proszę.
Siadam koło niego, gdy ten przytula mnie do siebie, serce zamiera mi w tej sekudzie, opieram głowę na jego torsie, czuję się bezgranicznie szczęśliwa i bezpieczna.
Nagle zerwał się z kanapy wpędzając mnie w zdziwienie.
-mam coś dla ciebie, najlepsze miejsce- podaje mi prostokątną kartkę, bilet myślę-mam nadzieję, że przyjdziesz,
-Nie wiem czy będę mogła, Fabian…-widzę jego naburmuszoną minę, przytulam się do niego  i zerkam w stronę kuchni, zaraz ma iść na trening, a nic nie jadł.
-zadzwońmy po pizzę co ?
Przytakuje, wyciągając komórkę by wykonać telefon. Chwilę później oznajmia, że pizza będzie za 30 minut.
Jemy w ciszy, mierząc się wzrokiem, przyzwyczaiłam się do niego, do jego oczu, do jego sylwetki. Po skończeniu, siadam mu nakolana i po prostu wtulam się w niego.
Będzie mi ciężko, ciężko powiedzieć prawdę.
Czuję jak odpycha mnie lekko, patrzę zdumiona w jego piękne, duże oczy…
Czuję usta na swoich, z zapałem oddaję pocałunek, wiem, że z nim mogę wszystko.

Kiedy idę ulicami Warszawy mijam wiele osób. Nie wiem ilu z nich było prawdziwie szczęśliwych, smutnych. Czy nie minęłam jakiegoś pedofila, mordercy czy po prostu kata w skórze ojca, męża…
Kolejny raz musiałam spławić w chamski sposób chłopaka, mówiąc że idę pilnować kogoś tam.
Chciał nawet iść ze mną. Nie lubię kłamać, bardzo, ale to sytuacja mnie zmusza…
Zrezygnowany po zjedzeniu niezdrowego posiłku ubrał się, i wyszedł.
Grożąc jednak że tu wróci, przestraszyłam się? na pewno nie. Ucieszyłam? Zdecydowanie.
Idąc w  wyzywającym stroju wzbudzam wiele emocji, tych kpiących, złych… Mężczyźni patrzą na moje nogi, za co dostają burę od partnerek, kobiety patrzą z kolei jak na podgatunek kobiecości.
Nie dziwię się.
Sama tak kiedyś patrzyłam na osoby sprzedające się na lewo i prawo.
Wchodząc do Melodii zastanawiałam się czemu trzymam się tego gówna i nie znajdę normalnej pracy…
-nie mam szkoły-mruknęłam pod nosem
Tak. Miesiąc przed maturą zostałam wyrzucona z hukiem z liceum.
Zaczęłam rozpamiętywać moje życie, rozdrapując każdą ranę na nowo…
Jak znalazłam się w Warszawie, jak po trzech dniach tułaczki, żebrania na centralnym o każdego grosza zostałam przygarnięta przez trzy prostytutki. Miałam w nich lekkie oparcie, jednak nie było różowo, sprzątałam, gotowałam, byłam na posyłki.
Jak jedna z nich, Ines,- nie wiem jak miała na imię, nie zdradziła mi go nawet po kilku głębszych, zaproponowała mi pracę w Melodii bo jednak nie uśmiechało się im wyżywianie mnie za darmo...
Jak z  braku laku żadnego zajęcia, zgodziłam się.
Teraz?
Żałuję, naprawdę żałuję i to tak ohydnie, całą sobą, całym sercem, myślami, każdą komórką mojego ciała. Zawsze byłam wygodna, z początku zadowalał mnie taki tryb życia. Postękać trochę, poczuć się piękną, gdy tylu mężczyzn dochodziło właśnie przy mnie…
I pieniądze były niezłe. Jednak… patrząc  z perspektywy trochę starszej mnie, żałuję że spróbowałam, że nie postawiłam się wtedy tej dziewczynie… Sprzedałam siebie, swoje ciało, i powoli sprzedaję duszę.
Usiadłam zrezygnowana na łóżku czekając na pierwszego klienta dzisiejszego wieczoru.
Usłyszałam ciche pukanie, otwieram drzwi i wpuszczam podstarzałego mężczyznę. Nienawidzę tego, że nie możemy selekcjonować swoich klientów…
Starałam się, naprawdę. Bardzo. Jednak nie mogłam okazać chociażby krzty zadowolenia, udawane jęki, radość i po kilku minutach okrzyki spełnienia.
W głowie miałam widok Fabiana, widok jego oczu, to ratowało mnie przed kompromitacją…
Mężczyzna, który równie dobrze mógłby być moim ojcem, z zadowoleniem kończy w kondomie, i kładzie się zmęczony na pościeli
Kiedy wychodzę z toalety, na poduszce leży wcześniej ustalona kwota a pana już nie ma. Wyciągam z szuflady książkę, Jedenaście minut i wczytałam się w lekturę.
Jednak nie dane jest mi przeczytanie chociażby kilku stron, gdyż znowu słyszę pukanie.
Podchodzę, przyodziewając na usta firmowy uśmieszek ladacznicy i otwieram drzwi.

Zmęczona dniem dzisiejszym rzucam się na kanapę, czuję jak coś wbija mi się w dolną część pleców, ze zdziwieniem wyciągam męski zegarek.
-Fabian.
 Wyciągam telefon, wysyłając mu wiadomość
Mam coś twojego.
Po prostu.
Włączam telewizję i przełączam z kanału na kanał. Dużego wyboru nie ma.
Zostawiam na jakiś zgadywankach i wyłączam się. usypiam.

Budzę się pierwszy raz wyspana, nikt nie dzwonił, nie pukał. Po prostu. Odpoczęłam.
Co prawda fizycznie bo w głowie mam jeden wielki bajzel.
Po co ja wdaję się w takie znajomości, zastanawiam się patrząc na różowy plasterek.
Przyzwyczaję się tylko i będzie bardziej bolało, kiedy wszystko się wyda… jednak.
Nie potrafię powiedzieć nie tej znajomości, nie potrafię, nie mogę odepchnąć Krzyśka, jest moim klientem… A Fabian, Fabian to inna historia i zażyłość.
Czasami zastanawiam się jakby to było, gdybym powiedziała mu czym się zajmuję, jak by zareagował… Na pewno by mnie nie zwyzywał, nie on taki nie jest. Zapewne, poczułby obrzydzenie. Odrzucałabym go samym dotykiem dłoni. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, stało się. przyzwyczaiłam się do jego wielkiego cielska na mojej kanapie, niezdrowego żarcia, czy po prostu JEGO…
Idę pod zimny prysznic, który na chwilę odmula moje myśli, które skupiają się na lodowatych szpileczkach, które są spowodowane wodą.
Wychodzę, opatulam się ręcznikiem, zmywam makijaż i myję zęby.
Patrzę w lustro i widzę dawną siebie, taką szczęśliwą, beztroską, po prostu.
W myślach układałam sobie własną historię. Drugą stronę medalu.
Co by było gdybym wyszła z pokoju Ines, co by było, gdybym odmówiła, gdzie bym się znalazła, co bym robiła…
Poczułam, że pod powiekami zbierają się łzy. Opatuliłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z toalety.
Nie poszłam się ubrać, do pokoju, rzuciłam się na kanapę, zalewając się łzami, w dłoniach dzierżąc zegarek Drzyzgi.
Walczę sama ze sobą, zastanawiając się co zrobić. Jednak prawdą jest ‘serce głupie gdy się uprze’
Wystukałam szybko krótką wiadomość, znalazła jego numer w liście kontaktów, wysłałam.

Nawet nie ubierając się, dalej w samym ręczniku, z mokrymi włosami i policzkami od łez otwieram mu drzwi. Nie pytam kto to, poznaję jego pukanie. Patrzę w osłupieniu na jego zaciskające się szczęki, przez myśl przechodzi mi tylko jedno, że się dowiedział, że już wie. Że mnie nienawidzi. Napięłam wszystkie mięśnie oczekując ataku, ten jednak nie następuję. Mężczyzna przyciąga mnie dusząc praktycznie w żelaznym uścisku.
-martwiłem się, że coś się stało, że ktoś coś ci zrobił.- mruczy mi we włosy, a ja po raz kolejny daję upust swoim emocjom i wybucham płaczem.-płacz, to zawsze pomaga.
Stoimy tak w drzwiach, objęci, mokrzy, tak pomoczyłam go, głupia ja.
Przepraszam go, a on widząc moją zakłopotaną minę, klepnie mnie po ramieniu wysyłając na górę żebym się ubrała. Po 10 minutach schodzę kompletnie ubrana w luźne szare dresy i fioletową bokserkę. Dziwię się zastając urzędującego Fabiana w kuchni, na pytanie co robi, odpowiada
-śniadanie.
Siadam przy stoliku i patrzę na mężczyznę, jak nieporadnie radzi sobie w minimalnej wielkości kuchni,
Jednak po kilku minutach kładzie na stół, coś co zapewne miało być omletem, jednak wyszła z tego pyszna jajecznica.
Chwalę go, na co uśmiech wkrada mu się na usta, czarujący w sumie…
Zjadam to co przygotował, dopijam ciepłą herbatę i wychodzimy do salonu.
Zajmujemy wygodne pozy naprzeciwko siebie i patrzymy przez chwilę, mierząc się wzrokiem
-Co się stało, że wysłałaś taką wiadomość?-pyta, przerywając niezręczną ciszę
-Jaką? Potrzebuję cię? Głodna byłam-staram obrócić wszystko w żart, jednak wiem, że będę musiała mu powiedzieć.
-Ada, zerwałem się z treningu pod pretekstem bólu kostki… zapewne będę miał kilka spotkań na plusie z naszym fizjoterapeutą, co nie napawa mnie szczęściem, więc proszę, bądź poważna.
-To co teraz ci powiem… wiem że zmieni twoje nastawienie do mojej osoby, wiem ze możesz mnie znienawidzić, jednak nie wiem czemu, ale czuję potrzebę wyjawienia ci mojego drugiego zycia, bo stajesz się powoli dla mnie ważną osobą… Więc, zapamiętaj to, że jesteś dla mnie ważny, i będziesz…
-również jesteś dla mnie ważna, nie wiem dlaczego, jak. I czemu tak szybko pozbierałem się po tamtej-chłopak patrzy na mnie ze dziwnym uczuciem, chwyta moją dłoń i ponagla mnie, więc zaczynam
-Mając lat 17 z hakiem byłam ideałem, wzorowa uczennica, świadectwa z paskiem, żadnych problemów wychowawczych… Poznałam takiego chłopaka, myślałam że miłość do końca życia, rodzice tego nie pochwalali, jednak… ja miałam to gdzieś, byłam z nim, nie przejmując się konsekwencjami.
Drugą klasę ogólniaka przebalansowałam w sumie na zaufaniu nauczycieli,  nigdy nie było ze mną problemów… więc sam rozumiesz. Wakacje były spełnieniem moich marzeń, doświadczyłam tego czego nigdy nie przeżyłam, byłam.. czułam się spełniona. No i nadszedł koniec.
Wróciłam do szkoły, klasa maturalna, to już coś… no i pierwszy semestr, bez problemów. Drugi jakoś prawie też. Do momentu, gdy były moje urodziny, miesiąc przed maturą. Arek, bo tak na imie miał ten chłopak, zaproponował mi jakiś proszek, nie wiedziałam co to, a że mu ufałam w stu procentach… wzięłam, następnego dnia gdy przekroczyłam mury szkoły, dalej byłam na fazie.
Jak szłam do szkoły, to nie patrzyłam na twarze mijanych ludzi. Bałam się, widziałam maski, pełno masek… A w szkole.. zamknęłam się w szkolnej szatki i nie wpuszczałam nikogo, dyrektor wezwał pogotowie i policję, wyszło że byłam na dragach. Decyzja jednoznaczna. Wyleciałam ze szkoły z hukiem, matka, babcia, wszyscy prosili, błagali, chcieli ufundować komputery, wszystko., Dyrektor był nieugięty.
Szukałam szkoły wszędzie, jednak w moim mieście rozniosła się wieść i każdy ogólniak był dla mnie zamknięty. Załamana widząc smutne zmęczone twarze rodziny, powiedziałam, że w Warszawie mnie przyjmą, że muszę jechać. Pokazałam papiery, podrobiłam je, żeby nie było. Uradowana mama, podpisała, i tak znalazłam się tutaj.
Żebrałam na centralnym, mieszkałam z dziwkami… ąz… sama się nią stałam.- przerwałam widząc zmieszanie na jego twarzy. Puściłam jego dłon, którą szybkim ruchem schował- to właśnie chciałam ci powiedzieć, że każde pilnowanie dziecka… każda wymówka, to kłamstwo, najgłupsze kłamstwo. Najgorsze. Jestem prostytutką. Pracuję jako dziwka, sprzedając swoje ciało innym mężczyznom. –czułam jak po twarzy płyną mi łzy, otarłam je wierzchem dłoni- wtedy, gdy cię spotkałam… wracałam z Melodii…- podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy. Widziałam, że bił się z myślami, że coś nim kierowała, napędzało
-Muszę iść na trening.- wyszeptał cicho i chwilę później już go nie było.
Załamana usiadłam na sofie. Zalałam się łzami, znowu.

Obudził mnie natarczywy dźwięk telefonu.
Wygramoliłam się i podniosłam urządzenie.
-GDZIE TY JESTEŚ! – odsunęłam aparat, ryk szefowej dźwięczał mi w uszach
-słuchaj mnie babo uważnie. OD CHO DZĘ- przecedziłam przez zęby i rozłączyłam połączenie.
Chwilę później dotarło do mnie co zrobiłam, załamana i jednocześnie dziwnie szczęśliwa i wolna usiadłam w kuchni opierając twarz na rękach.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale zebrałam się w sobie. Poszłam się umyć, przebrać, delikatnie umalować, byłam gotowa.

Szłam po ulicach pierwszy raz wieczorem, pierwszy raz jako normalna dziewczyna.
W dłoniach ściskałam bilet, nie wiem czego oczekiwałam, cudu? Wybaczenia?
Przecież niedawno zerwał z kobietą, którą kochał… to nic.
Czułam przyśpieszone bicie serca. Czułam każdą komórkę ciała, gdy był obok, gdy siedział tuż przy mnie, gdy pocałował…czułam, czułam…  nie wiem co czułam, nie było mnie, odlatywałam.
Stanęłam na końcu kolejki, podałam torebkę do sprawdzenia, weszłam na warszawski Torwar
Jak pijana poruszałam się po schodach, kiedy doszłam do sektor w którym miałam miejsce, przerażona spojrzałam na parkiet boiska, widziałam zdumiony wzrok Krzyśka, przeciska się przez kibiców i staje tuż przed klubem kibica, machając na mnie ręką.
-Ada! – woła moje imię, Fabian spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu.
Domyślił się
Wstałam z miejsca wciskając bilet jakiejś dziewczynie, wybiegłam z hali nie patrząc na ludzi, zalewałam się łzami.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, przyciągając do siebie.
-DLACZEGO!-wykrzyczał, wiedziałam już, że to Fabian, -dlaczego akurat też z nim?
-Masz mecz- wyszeptałam zapłakanym głosem
-i tak prawdopodobnie nie zagram, mam kontuzję kostki pamiętasz?-mruknął lekko się uśmiechając.-wróć na halę, ze mną. Porozmawiamy po meczu
-Ja… oddałam bilet, nie wiem komu…
-Chodź, szybko
Poszłam za nim, podszedł do stosunkowo niskiego mężczyzny i mocno gestykulował.
Skinął na mnie ręką, więc podeszłam, bałam się konfrontacji. Bałam się ogólnie…
Usiadłam przy jakiejś kobiecie, która robiła cały czas zdjęcia, domyśliłam się, że to miejsce dla fotoreporterów.
Rozpoczął się mecz. Patrzyłam zaczarowana na siatkarza
Bałam się późniejszej rozmowy z nim, bałam się to mało powiedziane. Byłam przerażona.
-Dziewczyna?-kobieta w okularach patrzy na mnie z uśmiechem
-Ja? Nie…
-Jestem, żoną Wlazłego, spokojnie.- poklepuje mnie po ramieniu- możesz powiedzieć, nasz siatkarski światek i tak się dowie, tu się nic nie uchowa
Przerażona patrzę na zagrywkę Fabiana, nie chciałabym, żeby ktokolwiek dowiedział się o ty wszystkim, to byłby koniec.
Wychodzę z trakcie drugiej przerwy technicznej, wołam taksówkę, uciekam od swojego życia
Wbiegając do domu pakuję najpotrzebniejsze rzeczy, zamykam drzwi i ponownie wsiadam do taksówki.
Wysiadam na dworcu, za dwie godziny mam pociąg do domu, czas stawić mojemu życiu czoło.


Przepraszam, za dzisiejsze coś.
Sama przeżywam problem egzystencjonalny, nie wiem czy się pozbieram.
Chyba się zapłaczę. No cóż.
Madziu, dzięki, że jesteś ‘obok’
Tak jak i Klaudii, że mimo wszystko dzielnie znosi moje humory i pierdzielenie po nocach.
Za tą śmierć na 1000 sposobów, za wszystko.
I przepraszam, za błędy. Nie chce mi się poprawiać.
Smutna Wiedźma jest zła :C





5 komentarzy:

  1. to dzisiejsze coś jest fenomenalne w ogóle jak każda notka, mam nadzieje, że jednak uczucia Fabiana do Ady jednak wezmą górę i da jej drugą szanse. Słońce damy rade razem sprostać twoim problemom. Może nie będzie od razu kolorowo ale malutkimi kroczkami dojdziemy do szczęścia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mnie się podoba. :))
    Kiedy następne ?

    zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ja uważam, że ten jest dobry ;) poważnie, dobry! te wszystkie emocje, poczułam je razem z Adą. i cieszę się, że Fabian za nią pobiegł, że jej nie skreślił tak do końca.
    czekam na kolejny ; )))

    OdpowiedzUsuń
  4. No co ty....ten rozdział jest rewelacyjny! Nie spodziewałam się,że wyjawi Fabianowi wszystko. Szkoda mi go. Mam nadzieję,że pogodzą się zanim ona wyjedzie. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział BARDZO BARDZO dobry a nie jakiś tam!
    Ciekawe czy Fabian ją odnajdzie? i się dogadają?;>

    Pozdrawiam Kocie:*

    OdpowiedzUsuń