Kiedy stanęłam przed domem nie wiedziałam co zrobić.
Telefon się urywał, była szefowa, Drzyzga… łzy cisnęły się do oczu, starałam się być
twarda nie płakać… jednak gdy zapukałam do drzwi i ujrzałam moją mamę,
rozpłakałam się jak dziecko.
Weszłam do środka, usiadłyśmy w salonie, opowiedziałam jej
wszystko, od początku do końca
Widziałam zawiedzenie na jej twarzy, ból w oczach,
obrzydzenie.
Wyszła do kuchni po herbatę, a ja siedziałam w pokoju i
płakałam…
Telefon ponownie się rozdzwonił, nie patrząc kto dzwoni
odebrałam
-Ada. Gdzie ty jesteś?- Fabian, od razu poznałam jego głos…
-Nie ma mnie, zapomnij o mnie.- wyszeptałam dławiąc się
łzami.
-Gdzie jesteś
Wyszeptałam ‘w Koszalinie’ rozłączyłam się i ponownie
wybuchnęłam dzikim płaczem.
Spojrzałam w stronę stojącej matki, stała i patrzyła na mnie
tym czułym wzrokiem, usiadła tuż obok mnie i przytuliła, tak po mamusiowemu.
Powiedziała, że damy sobie radę, żebym teraz poszła się umyć
i przespać. Zrobiłam tak jak chciała. Ten jeden raz…
Stojąc przez lustrem w niewielkiej łazience nie wiedziałam
co się dzieje, rozbierałam się marząc o tym aby to był tylko sen, aby to się
nie działo naprawdę.
Ciepła woda nie ukoiła moich myśli, położyłam się w wannie i
myślałam co on robi, co myśli. Myślałam o Fabianie, bo wiem, teraz już to wiem,
zakochałam się w Drzyzdze.
Kobieta siedziała w kuchni, niedowierzając w zaistniałą
sytuację, schowała twarz w dłonie i załkała. Ile ona musiała poświęcić, jak się
czuć, jak długo kłamać…
Weszła po cichu do pokoju córki, podeszła do leżącej na
łóżku dziewczyny, gdy zorientowała się że śpi, przykryła jej wątłe ciało kocem,
delikatnie zamknęła drzwi. Zeszła do salonu, gdzie wszystko wyszło na jaw.
Spojrzała w stronę wibrującego telefonu na stoliku. Uśmiechnęła się na widok zdjęcia
przystojnego mężczyzny i odebrała.
Kiedy się przebudziła w kuchni już wrzało. Zrezygnowana
wykopała się spod koca i zeszła na dół.
Nieogarnięta, w wyciągniętej koszulce, w kapciach weszła do
kuchni trąc oczy. Kiedy stanęła w pomieszczeniu oparła się o framugę, co rusz
zamykała oczy, patrząc z niedowierzaniem na siedzącego przy stole mężczyznę…
-Cześć. – jego głos wibrował jej w głowie, przewiercał cały
umysł, ręce drżały, czuła że nogi jej miękną. Kucnęła tuż przy drzwiach i
oddychała głęboko.
Fabian, jej Fabian…
Poczuła rękę na ramienu, spojrzała do góru, kucał tuż przed
nią. Usłyszała jak drzwi od kuchni zamykają się,
Była w potrzasku.
-powiedz mi dlaczego jeśli wiem, całą prawdę nie potrafię
zapomnieć o tobie i odizolować się od Ciebie.
- nie wiem, nie mam pojęcia, ale czuję to samo, nie potrafię
o tobie zapomnieć.
-wróć ze mną do Warszawy, damy sobie radę.
-ale jak. Nawet nie będę mogła wyjść z tobą na mecz –
spojrzałam mu prosto w oczy, wiedział o co mi chodzi.
-Kim ty się przejmujesz, Krzyśkiem? Wyjaśniliśmy sobie
wszystko do końca.
-Spokojnie?
-Nie obyło się od krzyków… kiedy zaczął wypominać… no wiesz
o czym.
Domyslilam się, wspomniał o naszych wyuzdanych spotkaniach.
-Fabian, dla mnie to nic nie znaczyło- rozpłakałam się.
-domyślam się, kontakt, klient… przepraszam nie mogę. –
usiadł obok mnie i przytulił do siebie z całych sił.-zależy mi na tobie, jednak
strasznie mnie zraniłaś, nie… nie miałaś obowiązku mi nic mówić. Wróć ze mną
damy sobie radę. Damy radę, słyszysz?
-Damy ?- spojrzałam na niego zapłakanym wzrokiem
-damy.
Przytuliłam go mocno, naprawdę coś do niego czuję.
Zakochałam się, to jest pewne.
Spakowałam się w szybkim tempie, uściskałam mamę, najmocniej
jak potrafiłam, ruszyliśmy do Warszawy.
Jadąc nie odzywaliśmy się za wiele, wiedziałam, że bije się
z myślami, czy dobrze zrobił, jednak kiedy złapał mnie za dłoń, i uśmiechnął
się w tym swoim stylu, wszelkie obiekcje odeszły jak ręką odjął.
Podwiózł mnie pod dom, uśmiechnęłam się do niego., poszedł
ze mną na górę z wyjętą torbą z bagażnika.
Jakie było moje zdziwienie, gdy kazał mi się pakować?
-No co? Nie będę siedział jak trusia w tej klitce. Pakuj się
kochanie.
Kochanie, kochanie,
kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie…
Serce zabiło mi mocniej i to, to dało mi napędu, podobnie
jak w domu, spakowałam się w chwilę,
Ciuchy, kosmetyki, maszynka do golenia, szczoteczka.
Idąc ciągnęłam wypakowaną torbę Fabiana po ziemi.
-Dlaczego nie zawołałaś mnie, pomógłbym ci, Aduś…
Spojrzałam na niego rozmarzonym wzrokiem, jedną ręką
podniósł mój bagaż, drugą złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Wiesz, że nie pozwolę ci wrócić do dawnej pracy.-szepnął mi
we włosy.
-Wiem. –chciałam mu wyznać to co czuję, jednak wiem, że
mogłoby to dziwnie zabrzmieć… biłam się sama ze sobą. Wiedziałam że ta chwila
nadejdzie, nie będę potrafiła grać przed nim braku uczuć.
Dłoń w dłoń, wyszliśmy z mojego mieszkania.
Kiedy wpakował torby do samochodu, chwilę staliśmy przed
blokiem
-Nie pozwolę ci wrócić do tamtej pracy, nie pozwolę ci
odejść. Wiesz o tym prawda?
-Wiem, Fabian… - zacięłam się, jak zwykle… nie potrafię
mówić o uczuciach, - dziękuję. Bardzo…
Wtuliłam się w rozchylone ramiona, zaciągnęłam się jego
perfumami. Poczułam bicie jego serca.
Poczułam MIŁOŚĆ.
Prawdziwą.
Pocałował mnie w czubek głowy, jak to miał w zwyczaju, ot
Otworzył drzwi,
ponownie ruszyliśmy w drogę. Po niecałych dziesięciu minutach znaleźliśmy się w
mieszkaniu chłopaka.
-nie zdążyłem posprzątać, kiedy twoja mama odebrała rzuciłem
wszystko jak leci.
Uśmiechnęłam się do niego, podnosząc brudną koszulkę z
podłogi. Zaczęliśmy sprzątać, więc po chwili wyglądało jako tako.
Przenieśliśmy się do kuchni, gdzie Fabian pokazał mi co
gdzie się znajduje
-przecież… ja mam swoje mieszkanie…
-Niedługo. –zakrztusiłam się pitą wodą. Czy on…
-Jak to?
-Normalnie, między nami jest dziwna więź, nie mogę o tobie zapomnieć,
więc zamieszkasz ze mną.
-Jak to?-powtórzyłam pytanie, ja? JA? Ta co nigdy nie
pozwala sobą sterować, układać sobie życia?
-Nie chcesz?
-Chcę-wyrwało mi się z ust, szybko, za szybko. Uśmiechnął
się w tym swoim stylu, pocałował mnie w policzek i stwierdził, że nie ma
problemu.
Kiedy otrząsnęłam się z szoku, spojrzałam na niego jak na
idiotę. Nie no przepraszam, nie mam pracy, nie wiem czy ją znajdę… Jak on to
sobie wyobraża?
-Fabian… - poruszyłam ten temat, widziałam grymas na jego
twarzy, kiedy stwierdził, że zaczniemy szukać mi pracy, a na razie mam się nie
przejmować. Bo zarabia wystarczająco by utrzymać mnie i siebie poczułam się nad
wyraz dziwnie…
Usiadłam w przestronnym pokoju z niewielką biblioteczką za
to z wielkim wiszącym telewizorem, skórzaną kanapą i małym szklanym
stoliczkiem. Nie wieżę, że to on urządził tak to mieszkanie
-Kto projektował ci wnętrze?- może uda mi się zejść z
trudnego tematu na neutralny i bezpieczny.
Zaśmiał się i wszystko zgonił na swoją mamę.
Rozłożył się na sofie i przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam
się do niego i po raz kolejny poczułam się przy nim całkowicie bezpieczna,
Fabian jest moją ostoją, moją utopią. Moim magicznym schronem.
-wiesz… -zaczęłam jednak bałam się jego rakcji, jak na to
zareaguje. Nie powiem mu że się zakochałam, nie… nie teraz
-hmm?
-cieszę się, że tu jesteś, jestem, jesteśmy- ucałowałam go w
policzek i oparłam głowę o jego ramię.
Włączył jakiś film, mimo wspaniałej obsady nie wiedziałam,
nie chciałam się skupic na tym filmie. Delektowałam się jego bliskością.
Rozdzwonił się telefon chłopaka. Sięgnął po niego i odebrał
-Halo, tak już jesteśmy. Nie wiem poczekaj – Maks, mój
kumpel… Chce cię poznać.
-Jak? Co?-przerażona zerwałam się z kanapy, co skwitował śmiechem
-możesz przyjść, pamiętaj wkupne jakieś przynieś ze sobą.
Rozłączył się i jakby nigdynic zaczął oglądać film
-FABIAN! No wiesz, gdzie jest toaleta?
-będziesz się szykować? Dla niego czy dla mnie? – poruszał śmiesznie
brwiami
-spadaj. –klepnęłam go w udo i z niechęcią ruszyłam w
skazanym kierunku
Wyjęłam czarne rurki, niebieską koszulkę z myszką miki, wzięłam
kosmetyki i poszłam do łazienki.
Po niecałych piętnastu minutach byłam gotowa. Umyta, przebrana,
pomalowana.
Kiedy wyszłam z pomieszczenia na dole usłyszałam kilka
podniesionych głosów.
Przerażona myślą, spotkaniem z rzeczywistością zeszłam na
dół.
Z sercem na ręku i duszą na ramieniu weszłam do pokoju
dziennego gdzie siedzieli mężczyźni.
Fabian, Maks i… Krzysiek.
Siem, wysłałam zdjęcie na konkurs u Kurka, mam nadzieję, że
coś się uda ! :D
Pozdrawiam i przepraszam za gniota, Kochanie, wypalam się.
Mam dość -.-
CHCĘ JUŻ 9-10 LUTEGO !
Wasza Wypalona Nawiedzona Wiedźma. W skrócie WWNW <3 p="">
3>
Kocie, to jest wypalenie!? ;O
OdpowiedzUsuńTo jest kolejny świetny, pełen emocji rozdział! Dobrze, że oni się zeszli jakoś dziwnie mi to brzmi ale ważne że próbują :)
Ciekawe, jak będzie wyglądać konfrontacja z Krzyśkiem?;>
Też wysłałam zdj a koszulki tylko dwie :D
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ ---> jak amsz ochotęÔ wpadnij do mnie:*
I Kotek pisz dla nas jeszcze ;* <3
Zapraszam do mnie na nowy rozdział : http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze,że Fabian jednak przyjechał do niej. Widać jak bardzo zależy mu. Cieszę się,że próbują zapomnieć o tym co było...razem...I uważam,że rozdział jest świetny. I czekam na kolejny by dowiedzieć się jak poszło te spotkanie :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam na moje drugie opowiadanie: http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Spoko rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/
U mnie już ósmy rozdział, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/