Blog całkowicie poświęcony Magdzie, bo bez Ciebie kochanie byłabym nikim.

środa, 30 stycznia 2013

część piąta



Kiedy stanęłam przed domem nie wiedziałam co zrobić.
Telefon się urywał, była szefowa, Drzyzga…  łzy cisnęły się do oczu, starałam się być twarda nie płakać… jednak gdy zapukałam do drzwi i ujrzałam moją mamę, rozpłakałam się jak dziecko.
Weszłam do środka, usiadłyśmy w salonie, opowiedziałam jej wszystko, od początku do końca
Widziałam zawiedzenie na jej twarzy, ból w oczach, obrzydzenie.
Wyszła do kuchni po herbatę, a ja siedziałam w pokoju i płakałam…
Telefon ponownie się rozdzwonił, nie patrząc kto dzwoni odebrałam
-Ada. Gdzie ty jesteś?- Fabian, od razu poznałam jego głos…
-Nie ma mnie, zapomnij o mnie.- wyszeptałam dławiąc się łzami.
-Gdzie jesteś
Wyszeptałam ‘w Koszalinie’ rozłączyłam się i ponownie wybuchnęłam dzikim płaczem.
Spojrzałam w stronę stojącej matki, stała i patrzyła na mnie tym czułym wzrokiem, usiadła tuż obok mnie i przytuliła, tak po mamusiowemu.
Powiedziała, że damy sobie radę, żebym teraz poszła się umyć i przespać. Zrobiłam tak jak chciała. Ten jeden raz…
Stojąc przez lustrem w niewielkiej łazience nie wiedziałam co się dzieje, rozbierałam się marząc o tym aby to był tylko sen, aby to się nie działo naprawdę.
Ciepła woda nie ukoiła moich myśli, położyłam się w wannie i myślałam co on robi, co myśli. Myślałam o Fabianie, bo wiem, teraz już to wiem, zakochałam się w Drzyzdze.

Kobieta siedziała w kuchni, niedowierzając w zaistniałą sytuację, schowała twarz w dłonie i załkała. Ile ona musiała poświęcić, jak się czuć, jak długo kłamać…
Weszła po cichu do pokoju córki, podeszła do leżącej na łóżku dziewczyny, gdy zorientowała się że śpi, przykryła jej wątłe ciało kocem, delikatnie zamknęła drzwi. Zeszła do salonu, gdzie wszystko wyszło na jaw. Spojrzała w stronę wibrującego telefonu na stoliku. Uśmiechnęła się na widok zdjęcia przystojnego mężczyzny i odebrała.

Kiedy się przebudziła w kuchni już wrzało. Zrezygnowana wykopała się spod koca i zeszła na dół.
Nieogarnięta, w wyciągniętej koszulce, w kapciach weszła do kuchni trąc oczy. Kiedy stanęła w pomieszczeniu oparła się o framugę, co rusz zamykała oczy, patrząc z niedowierzaniem na siedzącego przy stole mężczyznę…
-Cześć. – jego głos wibrował jej w głowie, przewiercał cały umysł, ręce drżały, czuła że nogi jej miękną. Kucnęła tuż przy drzwiach i oddychała głęboko.
Fabian, jej Fabian…
Poczuła rękę na ramienu, spojrzała do góru, kucał tuż przed nią. Usłyszała jak drzwi od kuchni zamykają się,
Była w potrzasku.
-powiedz mi dlaczego jeśli wiem, całą prawdę nie potrafię zapomnieć o tobie i odizolować się od Ciebie.
- nie wiem, nie mam pojęcia, ale czuję to samo, nie potrafię o tobie zapomnieć.
-wróć ze mną do Warszawy, damy sobie radę.
-ale jak. Nawet nie będę mogła wyjść z tobą na mecz – spojrzałam mu prosto w oczy, wiedział o co mi chodzi.
-Kim ty się przejmujesz, Krzyśkiem? Wyjaśniliśmy sobie wszystko do końca.
-Spokojnie?
-Nie obyło się od krzyków… kiedy zaczął wypominać… no wiesz o czym.
Domyslilam się, wspomniał o naszych wyuzdanych spotkaniach.
-Fabian, dla mnie to nic nie znaczyło- rozpłakałam się.
-domyślam się, kontakt, klient… przepraszam nie mogę. – usiadł obok mnie i przytulił do siebie z całych sił.-zależy mi na tobie, jednak strasznie mnie zraniłaś, nie… nie miałaś obowiązku mi nic mówić. Wróć ze mną damy sobie radę. Damy radę, słyszysz?
-Damy ?- spojrzałam na niego zapłakanym wzrokiem
-damy.
Przytuliłam go mocno, naprawdę coś do niego czuję. Zakochałam się, to jest pewne.
Spakowałam się w szybkim tempie, uściskałam mamę, najmocniej jak potrafiłam, ruszyliśmy do Warszawy.

Jadąc nie odzywaliśmy się za wiele, wiedziałam, że bije się z myślami, czy dobrze zrobił, jednak kiedy złapał mnie za dłoń, i uśmiechnął się w tym swoim stylu, wszelkie obiekcje odeszły jak ręką odjął.
Podwiózł mnie pod dom, uśmiechnęłam się do niego., poszedł ze mną na górę z wyjętą torbą z bagażnika.
Jakie było moje zdziwienie, gdy kazał mi się pakować?
-No co? Nie będę siedział jak trusia w tej klitce. Pakuj się kochanie.
 Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie, kochanie…
Serce zabiło mi mocniej i to, to dało mi napędu, podobnie jak w domu, spakowałam się w chwilę,
Ciuchy, kosmetyki, maszynka do golenia, szczoteczka.
Idąc ciągnęłam wypakowaną torbę Fabiana po ziemi.
-Dlaczego nie zawołałaś mnie, pomógłbym ci, Aduś…
Spojrzałam na niego rozmarzonym wzrokiem, jedną ręką podniósł mój bagaż, drugą złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Wiesz, że nie pozwolę ci wrócić do dawnej pracy.-szepnął mi we włosy.
-Wiem. –chciałam mu wyznać to co czuję, jednak wiem, że mogłoby to dziwnie zabrzmieć… biłam się sama ze sobą. Wiedziałam że ta chwila nadejdzie, nie będę potrafiła grać przed nim braku uczuć.
Dłoń w dłoń, wyszliśmy z mojego mieszkania.
Kiedy wpakował torby do samochodu, chwilę staliśmy przed blokiem
-Nie pozwolę ci wrócić do tamtej pracy, nie pozwolę ci odejść. Wiesz o tym prawda?
-Wiem, Fabian… - zacięłam się, jak zwykle… nie potrafię mówić o uczuciach, - dziękuję. Bardzo…
Wtuliłam się w rozchylone ramiona, zaciągnęłam się jego perfumami. Poczułam bicie jego serca.
Poczułam MIŁOŚĆ.
Prawdziwą.
Pocałował mnie w czubek głowy, jak to miał w zwyczaju, ot
 Otworzył drzwi, ponownie ruszyliśmy w drogę. Po niecałych dziesięciu minutach znaleźliśmy się w mieszkaniu chłopaka.
-nie zdążyłem posprzątać, kiedy twoja mama odebrała rzuciłem wszystko jak leci.
Uśmiechnęłam się do niego, podnosząc brudną koszulkę z podłogi. Zaczęliśmy sprzątać, więc po chwili wyglądało jako tako.
Przenieśliśmy się do kuchni, gdzie Fabian pokazał mi co gdzie się znajduje
-przecież… ja mam swoje mieszkanie…
-Niedługo. –zakrztusiłam się pitą wodą. Czy on…
-Jak to?
-Normalnie, między nami jest dziwna więź, nie mogę o tobie zapomnieć, więc zamieszkasz ze mną.
-Jak to?-powtórzyłam pytanie, ja? JA? Ta co nigdy nie pozwala sobą sterować, układać sobie życia?
-Nie chcesz?
-Chcę-wyrwało mi się z ust, szybko, za szybko. Uśmiechnął się w tym swoim stylu, pocałował mnie w policzek i stwierdził, że nie ma problemu.
Kiedy otrząsnęłam się z szoku, spojrzałam na niego jak na idiotę. Nie no przepraszam, nie mam pracy, nie wiem czy ją znajdę… Jak on to sobie wyobraża?
-Fabian… - poruszyłam ten temat, widziałam grymas na jego twarzy, kiedy stwierdził, że zaczniemy szukać mi pracy, a na razie mam się nie przejmować. Bo zarabia wystarczająco by utrzymać mnie i siebie poczułam się nad wyraz dziwnie…
Usiadłam w przestronnym pokoju z niewielką biblioteczką za to z wielkim wiszącym telewizorem, skórzaną kanapą i małym szklanym stoliczkiem. Nie wieżę, że to on urządził tak to mieszkanie
-Kto projektował ci wnętrze?- może uda mi się zejść z trudnego tematu na neutralny i bezpieczny.
Zaśmiał się i wszystko zgonił na swoją mamę.
Rozłożył się na sofie i przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam się do niego i po raz kolejny poczułam się przy nim całkowicie bezpieczna, Fabian jest moją ostoją, moją utopią. Moim magicznym schronem.
-wiesz… -zaczęłam jednak bałam się jego rakcji, jak na to zareaguje. Nie powiem mu że się zakochałam, nie… nie teraz
-hmm?
-cieszę się, że tu jesteś, jestem, jesteśmy- ucałowałam go w policzek i oparłam głowę o jego ramię.
Włączył jakiś film, mimo wspaniałej obsady nie wiedziałam, nie chciałam się skupic na tym filmie. Delektowałam się jego bliskością.
Rozdzwonił się telefon chłopaka. Sięgnął po niego i odebrał
-Halo, tak już jesteśmy. Nie wiem poczekaj – Maks, mój kumpel… Chce cię poznać.
-Jak? Co?-przerażona zerwałam się z kanapy, co skwitował śmiechem
-możesz przyjść, pamiętaj wkupne jakieś przynieś ze sobą.
Rozłączył się i jakby nigdynic zaczął oglądać film
-FABIAN! No wiesz, gdzie jest toaleta?
-będziesz się szykować? Dla niego czy dla mnie? – poruszał śmiesznie brwiami
-spadaj. –klepnęłam go w udo i z niechęcią ruszyłam w skazanym kierunku
Wyjęłam czarne rurki, niebieską koszulkę z myszką miki, wzięłam kosmetyki i poszłam do łazienki.
Po niecałych piętnastu minutach byłam gotowa. Umyta, przebrana, pomalowana.
Kiedy wyszłam z pomieszczenia na dole usłyszałam kilka podniesionych głosów.
Przerażona myślą, spotkaniem z rzeczywistością zeszłam na dół.

Z sercem na ręku i duszą na ramieniu weszłam do pokoju dziennego gdzie siedzieli mężczyźni.
Fabian, Maks i… Krzysiek.


Siem, wysłałam zdjęcie na konkurs u Kurka, mam nadzieję, że coś się uda ! :D
Pozdrawiam i przepraszam za gniota, Kochanie, wypalam się.
Mam dość -.-
CHCĘ JUŻ 9-10 LUTEGO !
Wasza Wypalona Nawiedzona Wiedźma. W skrócie WWNW <3 p="">

5 komentarzy:

  1. Kocie, to jest wypalenie!? ;O
    To jest kolejny świetny, pełen emocji rozdział! Dobrze, że oni się zeszli jakoś dziwnie mi to brzmi ale ważne że próbują :)
    Ciekawe, jak będzie wyglądać konfrontacja z Krzyśkiem?;>

    Też wysłałam zdj a koszulki tylko dwie :D
    http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ ---> jak amsz ochotęÔ wpadnij do mnie:*
    I Kotek pisz dla nas jeszcze ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na nowy rozdział : http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze,że Fabian jednak przyjechał do niej. Widać jak bardzo zależy mu. Cieszę się,że próbują zapomnieć o tym co było...razem...I uważam,że rozdział jest świetny. I czekam na kolejny by dowiedzieć się jak poszło te spotkanie :)
    W wolnej chwili zapraszam na moje drugie opowiadanie: http://zaczac--od--nowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Spoko rozdział ;)
    Zapraszam do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie już ósmy rozdział, zapraszam :)
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń