Blog całkowicie poświęcony Magdzie, bo bez Ciebie kochanie byłabym nikim.

sobota, 5 stycznia 2013

część pierwsza



Kiedy wyszłam z Melodii odsapnęłam świeżym powietrzem, świeżym, dobre sobie. Przepełnione spalinami, smrodem wielkiego miasta. Spojrzałam na zegarek, dochodziła trzecia w nocy. Przeszłam trzy ulice, jednak zimno dawało się we znaki. Nie chce wracać do domu siedzieć samej w czterech ścianach… Ale muszę.

Poszłam w stronę parku Jana Pawła II, na ręce naciągnęłam wełniane rękawiczki, prezent od mojej ukochanej babci. Gdyby wiedziała, co się ze mną dzieje, załamałaby ręce i wyrzekłaby się mnie, na pewno.

Westchnęłam ciężko zapalając papierosa, ruszyłam powolnym krokiem oddychając niepewnie. Czułam się nie pewnie, ktoś za mną idzie? Odwracam się, nikogo nie ma. Odwracam się ponownie i widzę siedzącą postać na ławce. On za mną chodzi? On mnie prześladuje?

Znajduję w sobie siłę, wewnętrzne wyciszenie i po chwili słychać stukot moich obcasów.

Staję tuż przed nim opieram ręce na biodrach, poza niezbyt ciekawa do ucieczki, tak w razie czego, ale gdyby miało coś się stać, już by się stało.

-Co chcesz-słyszę cichy szept, głos zachrypnięty, jakby nieużywany od dawna, moje ciało przechodzą dreszcze, przez głowę przechodzi milion myśli, przypominają się sceny z horrorów, które tak lubię.

Nie wiem co powiedzieć, boje się. Tak strach sparaliżował całe ciało, nie mogę się ruszyć, kiedy jednak podnosi głowę i patrzy wprost w moje oczy nabieram powietrza.

Znam go, skądś go znam, ale nie wiem skąd, wiem że jest człowiekiem, wiec jakaś część przerażenia schodzi ze mnie niczym ciuchy rzucane po Melodii.

Siadam obok i kładę rękę na jego ramieniu, czuję jak napina wszystkie mięśnie.

-Co chcesz?-ponawia pytanie patrząc prosto w moje oczy.  Widzę w jego oczach złość, smutek, żal.

Przytulam go, wtedy on wtula się ufnie w moje ramiona i czuję jak jego ciało zaczyna drżeć. Głaszczę go po głowie, szeptając uspakajające słowa.

Kiedy odsuwa się ode mnie pytam czy mogę mu jakoś pomóc.

Pyta czy go wysłucham, zdziwiona kiwam twierdząco głową.

-Wiesz, zdradziła mnie, byliśmy razem prawie 3 lata! Przyłapałem ich dzisiaj, w naszej sypialni,  w naszym  łóżku, w naszej pościeli. Ona i mój przyjaciel z klubu wiesz? Wiesz, bo ja siatkarzem jestem

Wiedziałam, wiedziałam że skądś go znam, więc…

-Chciałem się upić, ale nie mogę, nie wziąłem portfela, dokumentów niczego, po prostu… Mam złamane serce wiesz? Boję się wrócić do domu, chociaż wydarłem się że mają 3 godziny na spakowanie się.  Nie chcę jutro iść na trening, bo wiem że jak spotkam Krzyśka to albo go zabiję, albo pobiję do nieprzytomności. Nie chcę.

Patrzę na nikłe światło latarki, podążającej w naszą stronę. Kiedy funkcjonariusz prawa staje przed nami prosi o dokumenty.

Podaję mu swoje, jednak mój rozmówca ma problem

-Fabian, Fabian Drzyzga. Nie mam ze sobą dokumentów, nie wziąłem bo zawsze gubię. –mówi na jednym wydechu nawet nie mrugając okiem, chciałabym być taka stanowcza jak on…

Policjant uśmiecha się i wyciąga w jego stronę pliczek z długopisem, prosząc o autograf dla córki, Fabian beznamiętnie pisze dedykację, zamaszysty podpis i oddaje to mężczyźnie, który życzy nam miłego wieczoru i odchodzi.

Siedzę w osłupieniu, nasłuchując jakiegokolwiek odzewu.

Siedzę… myślę

-Wiesz, możesz poczuć się dziwnie, ale może… Jak nie chcesz… u mnie jest wolna kanapa.

Możesz się przespać, wykąpać. I rano pojedziesz.

-Dobrze. Prowadź

Musi być w totalnej kropce, jeśli decyduje się na nocleg u kogoś zupełnie obcego.

Kiedy po dziesięciu minutach otwieram drzwi przy Romera 7, Fabian wybucha śmiechem.

Parzę zdziwiona kiedy wyjaśnia mi, że właśnie z tym numerem gra.

Posyłam mu nikły uśmiech i zapraszam do siebie.

Ściągam obcasy i kiedy staję boso na podłodze z moich ust wyrywa się cichy jęk.

-Nigdy, nigdy nie zrozumiem po co wy nosicie takie coś- podnosi moje czarne 13 centymetrowe szpilki oglądając je z każdej strony.

-Podobają ci się nogi w obcasach?- rugam go, zabierając obuwie i chowając do szafki

-Lubię na nie patrzeć, to prawda.

-Więc pytania nie było. Głodny? Chce ci się pić?- pytam wchodząc do kuchni, ten nieśmiało wchodzi za mną rozglądając się po pomieszczeniu.

Mała jest, no cóż… dla mnie samej jest wystarczająca, ale jednak kiedy prawie dwumetrowy mężczyzna stara się usiąść przy stoliku, pół kuchni zostaje zajęta przez jego nogi.

Stare ohydnie wyglądające szafki, kuchenka z obdrapanym lakierem, lodówka zapewne pamiętająca czasy PRL-u, pralka, i stolik, jedynie co jest nowe w tej kuchni to czajnik, elektryczny, bo tamten, stary, spadł mi i odpadła rączka. Sięgam po dwa kubki i wyciągam dwie saszetki herbaty malinowej. Zalewam je gorącą wodą, pytam go ile słodzi, prawie się oplułam słysząc, że cztery łyżeczki.

Jednak słodzę i podaję mu ciepły napój za co bardzo dziękuje.

Wchodzę do saloniku, gdzie na stole leży laptop, i pilot do telewizora.

Zbieram swoje rzeczy z kanapy i rozkładam ją, wyciągam świeżą pościel i największy ręcznik jaki posiadam, przebieram kołdrę oraz poduszki. Narzucam prześcieradło i układam pościel, podaję owy ręcznik mężczyźnie, nakierowuję go do toalety, po chwili słyszę wodę pod prysznicem. Siadam w kuchni i wzdycham głęboko. Upijam łyk herbaty i myślę co ja najlepszego zrobiłam.

Kiedy wychodzi z łazienki, odziany jedynie w bokserki na moje poliki wstępuje wielki rumieniec. Wybucha śmiechem widząc mojej zażenowanie, jednocześnie przeprasza za swój strój mówiąc że nie lubi spać w ciuchach.

-Okej- mruczę tylko i mówię, że teraz moja kolej.

Idę do siebie wyciągam piżamę i szlafrok i po chwili czuję kojący chłód wody.

Czuję jak wraz z wodą spływa ze mnie brud dnia dzisiejszego, zapach speluny, zapach mężczyzn.

Jednak wiem, że nie mogę długo lać  wody, bo za dużo zapłacę, a każdy grosz to minuta psychicznego cierpienia.

 Odziana w piżamę wycierając włosy ręcznikiem wchodzę do salonu gdzie rozwalony na całej kanapie leży siatkarza. Okrywam go kołdrą, sprawdzam jeszcze czy drzwi są zamknięte i udaję się do siebie.

Otwieram okno i odpalam papierosa.

Tak dziwnie mi. Obok w pokoju śpi mężczyzna, a ja siedzę sama.

Zaciągam się dymem nikotynowym i stwierdzam smutny fakt.

Pomogłam obcej osobie, pomogłam mężczyźnie, chociaż jestem dziwką wyzbytą uczuć.

Jestem prostytutką, a to moja historia.

4 komentarze:

  1. Głupio mi pisać po raz ęty, że uwielbiam Twoją narrację, ale taka prawda :)
    Już myślałąm, że to jakiś duch na tej ławce a to Fabian :D Koniec odważny i bardzo to lubię!

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem tego samego zdania co Paulina...z każdym kolejnym opowiadaniem stajesz się jeszcze lepsza i za każdym razem mnie zaskakujesz. Ciekawe połączenie Fabiana i prostytutki myślę że oboje mogą od siebie wiele nauczyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się coś mam nadzieję że niesamowitego. Mm, Fabian. :D Stwierdzam, iż już nie lubię jego żony i mam nadzieję, że szybko stanie się byłą żoną. Informuj! ;) Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu trafiasz w mój gust...
    najpierw Plina( którego nie za bardzo lubie)
    później krótkie historie... teraz jest el Kapitano(już lepiej)..
    A teraz Fabian! (strzał w dziesiątke.) jestem ciekawa co będzie dalej.:DD

    OdpowiedzUsuń