Stoję pod prysznicem, zmywam z siebie brud dnia minionego,
dotyk starych i młodych. Oczy zamykają mi się same, czuję, że dłużej tak nie
dam rady. Wychodzę i opatulam się ręcznikiem.
Stąpając po panelach zostawiam mokre ślady, wchodzę do
pokoju, rzucam ręcznik pod ścianę, ubieram koszulę i bieliznę. Nawet nie wiem
kiedy zamykają mi się oczy.
Rano budzi mnie natarczywe pukanie, przecieram zaspane oczy,
zdając sobie sprawę, że spałam zaledwie trzy godziny. Ziewając szeroko szuram
kapciami po posadzce.
Kiedy patrzę w wizjer, moje serce zamiera.
Czego on tu szuka…
Otwieram drzwi patrząc pytającym wzrokiem
-Nie wiedziałem co ze sobą zrobić- uchylam je szerzej, przez
co mężczyzna wchodzi.
Idę do kuchni gdzie robię kawę. Wchodzi za mną i kładzie
świeże bułki na stół.
-Jak się wpraszam, to nie z pustymi rękoma.
Załamuję się i wyciągam masło.
Zastanawiam się tylko czemu ten facet nie znajdzie sobie
jakiegoś kolegi, koleżanki czy też kogoś pokroju mojego drugiego ego.
Stawiam przed nim kubek oraz talerz ze zrobionymi bułkami i
siadam naprzeciwko.
Jemy w ciszy, widzę jak patrzy na mnie z ciekawością, czego
nie mogę zrozumieć. Kiedy w końcu odważam się zadać mu to nurtujące mnie
pytanie, ten wzrusza ramionami i nie przerywając żucia sepleni
-Przyciągasz.
Prycham, że to żadna odpowiedź, ale ten nic sobie nie robi z
mojego tonu, odkłada naczynia do zlewu i
udaje się do salonu gdzie włącza telewizor.
-Nie masz żadnych kanałów oprócz 1 i 2?
-Niby za co ?- mamroczę tak, że tylko ja jestem w stanie to
usłyszeć.- niestety nie.
Zostawia na powtórce ‘Na
dobre i na złe’ siadam koło niego, uprzednio przykrywając się kocem, gdyż z niewyspania
jest mi okropnie zimno, opieram się o jego ramie i oglądam serial z
przymrużonymi oczyma.
Kiedy kończy się śmiercią jakiegoś aktora, rozciągam się
proponując kolejną kawę
-Zwariowałaś? Chcesz żeby ci serce nie wytrzymało?-martwi
się o mnie? Jakie to rozczulające.
Siadam więc obok niego i po prostu milczymy wpatrując się w
szklany ekran.
Kicham, ciągle kicham. JA wiem, że chodzenie w stroju a’la
ladacznica zimą nie jest odpowiedni, ale jednak muszę.
Wchodząc do Melodii, odrzuca mnie zapach speluny, wymieszany
z aromatem seksu.
Zaciągam się i omal nie dusząc dochodzę do swojego pokoiku.
Rozkładam wszystkie zabawki, kurtkę wieszam do szafy. Gdy
słyszę pukanie, otwieram drzwi.
Jakie moje zdziwienie, gdy widzę znajomą postać?
-Stęskniłeś się robaczku?- szepcę całując go w płatek ucha,
czuję jak zadrżał, wiem jak to na facetów działa.
Nic nie mówi, przechodzi do działania.
Jego dłonie czuję wszędzie, dosłownie, bawię się nim, a on
mną.
-Jesteś dziś tylko moja. Więc zbieraj się kociaku.- w końcu
gdy odrywa się od mojej szyi przeszywa mnie przerażenie. – Zapłaciłem z góry za
całą noc. Idziemy do mnie.
Przerażona, wychodzę za mężczyzną.
Szefowa mruga oczyma jakby co jej tam wpadło, klaszcze
delikatnie i gdy mężczyzna wychodzi z domu woła mnie szybko do siebie. Podaje
mi mały flakonik, co abym go użyła w obronie koniecznej, klepie mnie w pośladek
i wręcz wypycha z budynku. Zerkając na malutki dezodorant uświadamiam sobie, że
jest to gaz pieprzowy. Dobre i tyle.
Chowam go do torebki, staję rozglądając się za facetem.
Kiedy z piskiem podjeżdża prawie pod moje nogi czarne duże,
sportowe auto, domyślam się że jest totalnie napalony.
Wsiadam, zapinam pas i prawie od razu czuję błądzącą rękę po
moim udzie. Mruczę z zadowolenia co powoduje uśmiech na jego twarzy. Gwałtownie
się zatrzymujemy prawie na obrzeżach Warszawy, wysiada i otwiera mi drzwi.
Prowadzi po drużce i otwiera przede mną drzwi.
Wchodząc do domu, ściągam kurtkę, buty i podążam za
mężczyzną…
Siadamy w salonie, gdzie na stole stoi przygotowana kolacja,
kieliszki i zapewne wino w butelce, ale nie dam sobie ręki uciąć.
-Po co to wszystko? I tak zapłaciłeś.- mówię, nie
zastanawiając się ani chwili.
-żeby było miło- staje za mną i podsuwa krzesło do ławy.
Żeby było miło. Zastanawiam się jaki w tym jest sens. Żeby
było miło, z prostytutką…
Nie no nie powiem, jestem w szoku, jeszcze nigdy nie miałam
kolacji przed całonocnym rżnięciem.
Bo jeśli zapłacił, to pewnie będzie wymagał. Biedna ja. –
myślę podnosząc widelec do ust.
Kiedy kończę naprawdę smaczne spaghetti, mężczyzna nalewa
nam po lampce wina.
Upijam łyk i smakuję się jego dobrym gustem.
Boję się trochę jego wzroku, taki, przepełniony wszystkim.
Pomagam zebrać mu naczynia, stajemy w kuchni, sadza mnie na blacie, rozwiera
moje nogi i staje pomiędzy nimi. Całuje mnie z szaleństwem, energią, podnietą.
Nigdy nikt nie całował mnie w usta. To znaczy, jak byłam w
pracy.
Zdziwiona oddaję pocałunek, ręce machinalnie wędrują po jego
włosach, czuję że się uśmiecha.
Wkłada jedną dłoń pod czarną tunikę, przechodzą mnie
dreszcze. Czuję się dziwnie, naprawdę, ale nic nie mówię. Kiedy zrywa ją ze
mnie nie czuję ani krzty wstydu, wdzięczę się widząc jego obłąkany uśmiech.
Podnosi mnie z łatwością, opierając dłonie na pośladkach,
szybkim krokiem przemierza dystans kuchnia – sypialnia.
Kładzie mnie na wielkim łóżku, sam kładzie się na mnie,
przyciskając ciało do ciała.
Ściągam jego koszulkę, rzucając gdzieś w kąt. Nie mija
chwila, oboje zostajemy nadzy. Jedynie ja w pończochach.
Siadam okrakiem na nim, zostawiając ślady po pocałunkach na
jego ciele. Widzę że mu się podoba, ręką, niby przypadkiem, niby specjalnie
przejeżdżam po jego przyrodzeniu. Syczy, co dobrze świadczy. Dotykam go, czuję jak cały pulsuje, jak się
wyrywa.
Przerzuca mnie przez siebie, jestem na dole, co jednak
bardzo mi odpowiada.
Teraz to on znaczy kierunki. Przywiera ustami do mojego
łona, co powoduje spazmatyczny krzyk, kiedy dotyka mnie w ten sposób, wariuję,
nie wiem co się dzieje., Gdy przerywa patrzę zszokowana, jednak nic nie widzę.
Czuję jak majstruje z moim podbrzuszem,
sekundę później wypełnia mnie całym sobą.
Poruszamy się w jednakowym takcie, przygryzając, całując.
Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Pomyślałam wyginając się
w łuk krzycząc imie – Krzysiek!
Opadam wymęczona na poduszki, czuję lepką maź na brzuchu,
domyślam się co to. Patrzę na jego błogi uśmiech, krople potu na czole. Wstaję
naga i przechodzę do łazienki, co jak co. Prysznic to jest to czego teraz
pragnę.
Kiedy odkręcam wodę słyszę jak wchodzi za mną. Otwiera
kabinę i wdziera się do niej
-nie wzięłaś ręcznika.- mruczy mu prosto do ucha co powoduje
gęsią skórkę, widzę to ja i widzi to on.
Bierze gąbkę, namydla i myje moje ciało.
Czy zdziwi Was fakt że toaleta jest naprawdę przyjemnym
miejscem do seksu?
Budzę się wymęczona, czuję każdy mięsień mojego ciała,
wyplątuję się z kończyn mężczyzny, biorę torebkę i przechodzę do toalety.
Widząc rozmazany makijaż, ‘porysowaną’ jego zarostem twarz
wybucham śmiechem.
Wyciągam podkład, jednak uprzedno zmywając pozostałości.
Kiedy układam włosy, zasłaniam zmorę wczorajszej nocy robąc delikatny
dziewczęcy make up.
Ubieram niestety
wczorajsze ciuchy i już chciałam wychodzić, gdy poczułam jak ktoś mnie łapie.
-Chciałaś uciec? Bez pożegnania?
Przywiera ustami do zagłębia mojej szyi a ja czuję się z tym
co najmniej dziwnie.
-Muszę wracać.
-Nic nie musisz. Wyrywam się jednak z jego ramion patrząc
wyczekująco- spotkajmy się kiedyś, tak nie w relacjach klient prostytutka
-Dobrze wiesz, że nie mogę. – oganiam od siebie myśli, jak
byłoby miło
-Daj mi swój numer, proszę – zrezygnowana podaję mu numer,
sprawdzam, czy schowałam pieniądze, zapinając kurtę wychodzę.
Mogę sobie pozwolić na jazdę taksówką, co czynię.
Kiedy dojeżdżam do domu, czuję się padnięta, kładę się spać
i nic nie ma prawa mnie obudzić.
Pukanie, natarczywe pukanie. Zwlekam się do drzwi, które
otwieram totalnie niewyspana.
-Jak ty strasznie wyglądasz-
mówi Fabian gdy wchodzi do mojej kuchni
-Co ty tutaj robisz?
Mówi coś czego nie potrafię zrozumieć, znaczy się że szybko,
za szybko
-powoli, spokojnie od nowa
Siadam i czekam
-Bo cię lubię i przy tobie nie muszę myśleć
-Oh Fabik no. – przytulam się do niego. Podnosi mnie i
przenosimy się do salonu, gdzie siada na kanapie, ja przerzucam nogi przez jego
i wtulam mu się w bok.
Czuję się dziwnie bezpieczna przy tym facecie, mimo że znam
go dopiero trzeci dzień? Czy drugi? Sama już się gubię.
-Zostaniesz na obiedzie? – pytam przerywając błogą ciszę
-Jeśli tylko będziesz chciała, to nawet i do świąt- mruczy
całując mnie w czoło.
Rumienię się i wtulam się mocniej, czuję jak jego dłoń
ląduje na moim karku, delikatnie smyrając.
Podnoszę wzrok i widzę szeroki uśmiech na jego twarzy.
-znam cię kilka dni a czuję, jakbyśmy bawili się w
piaskownicy razem- mówi nie przerywając pieszczoty- nawet nie myślę już o niej,
wiesz? Jakbym się odciął od tamtego świata, i był w innym, tem twoim.
Mówi , a później dzieje się coś przez co zamieram, całuje,
całuje mnie, w usta.
A potem jakby nigdy nic. Włącza telewizor i przytula mnie
mocniej, o losie…
Dziękuję, wysiadam.
Moja Madzia <3 p="p">3>
<3
OdpowiedzUsuńMówię po raz 4875417! że uwielbiam Twój styl pisania! Uwielbiam to opowiadanie! Uwielbiam Jak kreujesz tutaj 'Krzyśka' i Fabiana! UWIELBIAM CIEBIE ;*
Ciekawa jestem, jak potoczy się dalej ta historia:) Krzysiek -klient, Fabian -hmm przyjaciel za duże słowo w końcu ile się znają? Obaj skłóceni a ONA między nimi?
Jestem mega ciekawa jak to się potoczy...ale jednocześnie strasznie boje się jak się wysztsko wyda...baardzi lubie Fabiana...i bedzie źle jak znów bedzie cierpiał.
OdpowiedzUsuńuwielbiam to jak piszesz ;) mogę czytać to bez końca ;d i jestem straszliwie ciekawa co będzie dalej ;> lubię Fabiana i mam nadzieję, że to z nim będzie łączyło ją coś więcej.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. :) Ciekawe jak to dalej się potoczy. Mam nadzieję,że również będzie z Fabianem....ale jeśli tak to może lepiej gdyby od razu mu powiedziała,bo z czasem będzie gorzej i nie zdziwie się jak wpakuje się w trójkąt i będzie kursować między jednym a drugim. Pierwszy na dzień drugi na noc.
OdpowiedzUsuńhttp://beenoughopowiadanie.blogspot.com/ jeśli czytasz zapraszam na nowy. :D musze nadrobić u ciebie :* :D
OdpowiedzUsuń