Kiedy wyszłam z domu, opadłam bezwiednie na kolana. Nie
wierzyłam, że to działo się naprawdę. Nie potrafiłam sobie tego przyswoić jako
porzucona, dziewczyna.
Schodząc powoli po schodkach modliłam się aby nagle zbiegł
za mną, złapał za rękę i powiedział, że żartował.
Dochodziła 18, jako że początek marca, na dworze było już
totalnie ciemno. Szaro. Zaczęło mżyć.
Po prostu, żyć nie umierać. Mijając po raz ostatni dzielnice
Fabianowego osiedla, szłam w stronę centralnego, mając na uwadze to że w
portfelu mam zaledwie 5-6 złoty. Dojadę z północnej na południową część
Warszawy, nawet mi zabraknie.
Koło godziny 21 zaczęło się robić naprawdę zimno. Przed
oczami miałam wizję zamarznięcia, lecz…
Zawinęłam się szalikiem jeszcze mocniej, i ruszyłam w stronę
miejsca, gdzie obiecywałam sobie nigdy nie wracać.
W dłoni dzierżąc skromną walizkę, pchnęłam czerwone drzwi
Melodii.
Gdy wchodziłam czułam się dziwnie, jakbym porzucała własną
osobowość. Wracając do burdelu, czułam się znowu tą samą Adą, co postanowiłam,
że nigdy ją nie będę.
Nie chciałam, jednak zostałam zmuszona.
-Ada?- Puszysta burdelmama spojrzała niedowierzając.- co się
dziecko stało?
Nie wiedziałam co zrobić, stałam i patrzyłam na nią nie
mogąc nic powiedzieć. Słowa utknęły w gardle.
-Czy mogę zostać tu na noc?
Spojrzała na mnie wzrokiem zdezorientowanej matki, już
miałam się wycofać gdy podniosła rękę, by wytrzeć mi łzy z polika.
-Niebawem kończę zmianę, mieszkam sama, więc jeśli chcesz
możesz przekoczować dzisiejszą noc u mnie. Nie jest to jakiś apartament, czy
coś..
-Ja.. Dziękuję.
Usiadłam w rogu, by nikt mnie nie zauważył. Czekałam aż
kobieta zmieni się z równie starszą babką.
Wyjęłam telefon, z nadzieją na jakąkolwiek wiadomość. Nic.
Zero.
Ukryłam twarz w dłoniach i ponownie dałam upust emocjom.
Fabian, wyrwał mi serce.
Jestem niepełna, pusta. Sama.
Wykręciłam numer do mamy, lecz gdy spojrzałam na zegarek
wiszący na ścianie, doszłam do wniosku, że jest za późno, by dzwonić.
Oparłam głowę na ramionach, zamknęłam oczy, czując
narastający ból serca. Czy warto?
Poczułam lekki dotyk na ramieniu, uniosłam głowię i ujrzałam
panią Basię w kurtce, zarzuciłam swoją i wyszłam za kobietą, mijając byłe
koleżanki, prostytutki.
Po 10 minutach doszłyśmy do malutkiego domku.
Wchodząc po schodach, czułam że dobrze zrobiłam odchodząc
teraz. Jutro wrócę do domu.
Kobieta zrobiła mi herbaty i kanapkę, usiadła tuż
naprzeciwko mnie i patrzyła spokojnie.
Nie wiem kiedy zaczęłam mówić.
Złapała mnie za rękę i patrzyła smutnym wzrokiem.
Pokierowała mną i zaprowadziła do łazienki, gdzie zdjęłam z
siebie ciuchy, i weszłam pod prysznic lejąc na siebie zimną wodę.
Może to pomoże mi się otrząsnąć…
Stałem i patrzyłem ze łzami w oczach na zamykane drzwi.
Moja opoka opuściła mój dom rozpłakana, bez pieniędzy, bez
niczego. Uderzyłem ze złości ręką w ścianę. Poczułem ból, jednak ten był
mniejszy niż ten co czuję w sercu.
Wszystko tak idealne, tak… prawdziwe rozwaliło się na setki
części, z mojej głupoty.
Usłyszałem pukanie do drzwi, rozradowany biegłem do drzwi z
nadzieją, że moje serce wróciło, zbesztać mnie z nadzieją, że damy sobie radę.
Kiedy otworzyłem, uśmiech jaki widniał na twarzy zmarkotniał
-Tobie co?- Maks wszedł do domu –Hej Ada!!- krzyknął
wyczekując odpowiedzi- śpi?
Nie odpowiedziałem wszedłem do pokoju i rzuciłem się na
kanapę, na której tak nie dawno wyrywałem sobie serce, wyznając najgorszą
prawdę.
-Stary? Co się dzieje?- usiadł obok mnie, widząc moje
zapłakane oczy
-Ady nie ma. –ledwo co wypowiedziałem te słowa, wybuchnąłem
płaczem. – nie ma, zjebałem, ja…
Dławiłem się łzami, mając nadzieję, że to tylko głupi sen.
Wyciągnąłem telefon, wpisałem z pamięci jej numer. Długo się
zastanawiałem, aby zadzwonić. Jednak zrezygnowałem, nie będę jej mieszał.
-Co się tutaj stało?
-Anita. Anita jest w ciąży. Ze mną. Powiedziała, że jeśli…
jeśli nie będzie mogła tu wrócić… i nie będę sam, nie będę miał kontaktu z
dzieckiem, spanikowałem. Dała mi wszystkie badania od lekarza. Wyniki, papiery
z datą poczęcia… Kazałem się Adzie wyprowadzić.
Maks wciągnął głośno powietrze. Nie patrzyłem na niego. Wiem
co myśli, niedawno zarzekałem się o miłości do Ady, a teraz? Teraz błąka się
gdzieś po Warszawie. Sama, w tą zimną noc. Sama.
-Gdzie ona jest?
Załamałem ręce, dałbym wszystko, żeby wiedzieć.
-chodź poszukamy jej! Szybko! – zerwałem się szybko ubrałem
buty, kurtkę, zakluczyłem mieszkanie. Gdy wyszedłem na to zimno załamałem się
jeszcze bardziej.
Pierwszym krokiem, był dworzec centralny.
Jednak i tam jej nie było. Sprawdziliśmy wszystkie bary,
knajpy, wszystko.
-Fabian? A Melodia? Zadzwoń do niej
Zatrzymałem się gwałtownie, wyciągnąłem komórkę i bez
obiekcji, wykręciłem jej numer
Gdy leżałam na kanapie kręciłam się, nie mogłam znaleźć
sobie miejsca. Brakowało mi jego apachu, jego dotyku. JEGO
Poczułam wibrację pod poduszką. Gdy zerknęłam na ekran łzy
momentalnie zalęgły się w oczach.
Odrzuciłam połączenie, nie chce ranić siebie jeszcze
bardziej.
Po chwili telefon ponownie zawirował
‘Powiedz, gdzie jesteś. F.’
‘Obierz, proszę’
‘Ada!’
‘Kochanie, proszę’
‘Ada. Zawiadomię policję, jak nie odbierzesz’
‘Daj znać’
Dla świętego spokoju, i bezpieczeństwa pani Basi wystukałam
wiadomość. Wyłączyłam telefon. Płacząc przekręciłam się na bok, z nadzieją, że
usnę.
Siedziałem na ławce w parku, pisząc co rusz kolejne
wiadomość. Nie odebrała, odrzuciła połączenie, czemu mnie to nie dziwi?
Gdy poczułem wibrację, zeskoczyłem z ławki. Maks spojrzał na
mnie wyczekująco.
‘Nie dzwoń, nie pisz. Dla ciebie już nie istnieję, chociaż
masz moje serce. Jestem bezpieczna, panie tato’
Rzuciłem telefonem, który roztrzaskał się na wszystkie
części.
Maks stanął naprzeciwko mnie i nie bacząc na wzrok innych
ludzi, przytulił mnie do siebie pozwalając na upust moim łzom.
Wracając do domu, zaszliśmy do nocnego.
Kiedy wszedłem do domu, uderzył mnie słodkawy zapach jej
perfum, biegałem po domu jak opętany otwierałem wszystkie okna, tylko żeby się
go pozbyć. Jednak po chwili, zamykałem je równie szybko.
Chciałem żeby został.
Usiadłem przed telewizorem. Maks tuż obok.
Otworzyłem pierwsze piwo, drugie, trzecie, czwarte…
Upojony alkoholem usnąłem.
Maks ze mną.
Obudziłam się gwałtownie wciągając powietrze. Myślami byłam
daleko, jednak musiałam zadzwonić do matki.
Wykręcając jej numer błagałam, aby była wyrozumiała.
-tak córeczko? –słysząc spokojny głos matki, rozpłakałam
się. powiedziałam jej wszystko do początku, zarzekła się, że jeszcze dziś
prześle mi pieniądze. Jednak i to wiedziałam, że pieniądze z konta na konto idą
minimum dwa dni
-Podam ci numer swojego konta, dam ci pieniądze, a Twoja
mama przeleje mi równowartość dobrze?. kobieta staneła tuz obok i przytuliła mnie do piersi- nie martw sie, bedzie okej
Takim sposobem stałam trzy godziny później na centralnym.
Takim sposobem odcięłam się od Warszawy, zostawiając w niej
serce.
-ADA!!! – odwróciłam się mechanicznie, ujrzałam biegnącego
Maksa
-Co ty tu..
-FABIAN ZNALAZŁEM JĄ!- serce mi stanęło. Zamarzło
Kiedy chciałam wejść do przedziału Maks stanął przed
drzwiami uniemożliwiając mi to.
-Ada, ja.. przepraszam wróć, damy sobie rade, kocham cię.
Ada proszę spójrz na mnie, Ada… - słowotok Fabiana świadczył tylko o tym, że
jest zdenerwowany.
Nie spojrzałam, nie patrzyłam słuchałam.
-Ada proszę. – Zaczęli wywoływać mój pociąg.
Odepchnęłam Maksa, wsiadłam do przedziału. Zasłaniając okno,
zobaczyłam tylko roztrzepaną, zapłakaną twarz mojej miłości.
Patrzyłam i czułam łzy płynące po twarzy.
Zasłoniłam okno do końca, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę,
z całej sytuacji.
Straciłam serce, miłość, rozum po trochu.
Stałam się nikim. Ponownie.
Wiedźma satała się starsza o rok.
enjoy.
straciłam przyjaciela/kolegę/ Madzia wiem co powiesz, jednak zawsze zadra zostaje głęboko.
jutro przyeżdża tatuś, dostaję pieniądze i idę tatuaż robić. może dodam zdjęcie?
A w niedzielę, go Gdańsk. wiedźma idzie kibicować przyszłemu, niedoszłemu mężowi.
Plińśki strzeż się!
przyszłemu, niedoszłemu szwagrowi też o ile wpuszczą go na boisko :p
OdpowiedzUsuńTaki smutny ten rozdział. Dobrze,że Basia pomogła dziewczynie. No i Fabian Fabian zrób coś człowieku,bo przecież kochacie się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Nie wiem jak to robisz, ale super piszesz :)
OdpowiedzUsuńTen twój przyszły nie doszły to kto? Pliński? Wybacz ciekawość ;P
tak Pliński, na FF dorwałam go i mam nawet zdęcie ! :)
UsuńMoja miłość, pierwszego Bloga napisałam właśnie o nim:)
No to się zepsuło... Ale Fabian poszedł po rozum do głowy, może w najbliższym rozdziale/rozdziałach się wszystko wyjaśni i jeszcze wrócą dobre chwile :)
OdpowiedzUsuń♥
Popracuj nad przecinkami.
OdpowiedzUsuńZapraszam na 6 rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://niemabycefektowniemabycefektywnie.blogspot.com/
No nie! Dalej,Ada, wracaj tam! I ani mi się sprzeciwiać, bo... :D
OdpowiedzUsuńChociaż na jej miejscu nie zachowałabym się inaczej, w końcu odrzucenie boli, i to bardzo...
Ech, mam nadzieję, że Fabian tak tego nie zostawi i zajmie się tą sytuacją jak trzeba :P
Tymczasem zapraszam do siebie na magia-rubinu.blogspot.com. Pozdrawiam, Misu ^^
Zapraszam do siebie na nowy rozdział na http://setball-for-hope.blogspot.com/ . Pozdrawiam ;)
UsuńGdybyś chciała, to nowy się pojawił ;)
OdpowiedzUsuń